[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sparaliżowało.
Biron odwrócił się do Gillbreta, który obserwował całą scenę tępym, nie widzącym
wzrokiem.
 Przepraszam, lecz ty także, Gil  i bicz błysnął po raz trzeci. Gillbret zastygł na
podłodze. Jego wyraz twarzy nie zmienił się. Pole siłowe nadal pozostawało wyłączone. Biron
wyszedł na korytarz. Wokół było pusto. Na statku panowała  noc , toteż jedynie wartownicy i
członkowie obsługi trwali na posterunkach.
Nie było już czasu, by starać się odszukać Aratapa. Biron postanowił udać się wprost
do maszynowni. Ruszył naprzód. Oczywiście w stronę dziobu.
Nagle naprzeciw pojawił się mężczyzna w stroju mechanika.
 Kiedy następny skok?!  zawołał Biron, gdy się mijali.
 Za jakieś pół godziny!  odkrzyknął mechanik przez ramię.
 Którędy do maszynowni? Prosto?
 I pochylnią w górę  mężczyzna odwrócił się nagle.  Chwileczkę, kim ty
właściwie jesteś?
Biron nie odpowiedział. Po raz czwarty z lufy jego bicza wydobył się nagły błysk.
Przeskoczył ciało i pospiesznie ruszył dalej. Jeszcze pół godziny.
Wbiegając po pochylni usłyszał czyjeś głosy. Zwiatło u wylotu korytarza było białe,
nie fioletowe. Zawahał się, po czym schował broń do kieszeni. Mają pewnie mnóstwo roboty.
Nie będą mieć żadnych powodów, by go podejrzewać.
Szybko wszedł do środka. Na tle ogromnych konwertorów materii krzątający się
wokół ludzie wyglądali jak stado karłów Całe pomieszczenie błyszczało od wskazników,
zegarów, setek tysięcy oczu, oferujących swą wiedzę każdemu, kto zechce na nie spojrzeć.
Statek tych rozmiarów, niemal dorównujący wielkim liniowcom pasażerskim, zdecydowanie
różnił się od malutkiego krążownika, do którego przywykł Biron. Tam cała maszynownia była
zautomatyzowana. Tu silniki miały moc, która mogła zasilać całe miasto, i wymagały
nieustannego dozoru.
Znajdował się na zamkniętym balustradą balkonie, otaczającym całą maszynownię. W
jednym rogu dostrzegł niewielkie pomieszczenie, w którym dwóch członków obsługi
pracowało na komputerach. Ich palce śmigały po klawiaturach.
Pospieszył w tamtym kierunku nie powstrzymywany przez mechaników, którzy mijali
go, jakby był powietrzem, i wpadł do środka.
Obaj unieśli wzrok.
 O co chodzi?  zapytał jeden.  Co tu robisz? Wracaj na swój posterunek.  Na
jego ramionach widniały belki porucznika.
 Posłuchajcie  odrzekł Biron.  Napęd hiperatomowy został uszkodzony. To
zwarcie. Trzeba je naprawić.
 Chwileczkę  włączył się drugi.  Widziałem już gdzieś tego faceta. To jeden z
więzniów. Lancy, łap go!
Zerwał się z krzesła i skoczył w stronę prowadzących na zewnątrz drzwi. Biron
odepchnął biurko wraz z komputerem, złapał uciekającego za pasek i wciągnął go z
powrotem.
 Zgadza, się  stwierdził.  Jestem więzniem. Nazywam się Biron z Widemos.
Lecz to, co mówię, to prawda. Silniki hiperatomowe są uszkodzone. Jeśli mi nie wierzycie,
każcie je sprawdzić.
Porucznik odkrył nagle, że spogląda wprost w wylot lufy bicza neuronowego.
Odpowiedział więc ostrożnie.
 Nie mogę tego zrobić, proszę pana, bez zezwolenia oficera dyżurnego lub samego
komisarza. To by oznaczało ponowną kalkulację skoku i opóznienie co najmniej o kilka
godzin.
 Połącz się więc ze zwierzchnikiem. Z komisarzem.
 Czy mogę skorzystać z komunikatora?
 Pospiesz się.
Ręka porucznika sięgnęła w stronę rozbłyskującego niecierpliwie mikrofonu, w
połowie drogi jednak runęła w dół, opadając na rząd przełączników tuż przy krawędzi biurka.
Na całym statku rozdzwoniły się sygnały alarmowe.
Pałka Birona spózniła się o sekundę. Uderzyła mocno w przegub porucznika. Tamten
gwałtownie cofnął rękę, po czym z jękiem przycisnął ją do siebie. Najgorsze jednak już się
stało.
Ze wszystkich wejść na balkon wlewał się tłum żołnierzy. Biron wyprysnął z
dyspozytorni, rozejrzał się, po czym przeskoczył balustradę.
Lecąc w dół przygiął kolana, tak że wylądował na zgiętych nogach i natychmiast
potoczył się w bok. Poruszał się najszybciej jak mógł, aby nie stać się nieruchomym celem.
Tuż przy uchu usłyszał cichy świst pistoletu igłowego. Wreszcie jednak dotarł w cień
silników.
Przykucnął, kryjąc się za masywną bryłą. W prawej nodze czul przeszywający ból. Tak
blisko płaszcza ochronnego statku grawitacja była bardzo silna, a przy skoku z niemałej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl