[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znacznie ważniejszy fakt. że nie możemy pić i działanie w oparciu o tę świadomość. Nurzanie się w
kałuży własnych łez niewiele nam pomoże.
Niektórzy ludzie robią wszystko, żeby rozdrapywać swoje rany, niektórym z nas nawyk ten pozostaje
w spadku po okresie picia.
Możemy wykazać również dziwną zdolność robienia z małych kłopotów dużych. Gdy przychodzi -
zaledwie jeden - wysoki rachunek telefoniczny, narzekamy że wciąż tkwimy w długach i że nigdy,
przenigdy się to nie skończy. Gdy robi się nam zakalec w cieście mówimy, że nigdy nie potrafimy
zrobić czegokolwiek przyzwoicie. Kupujemy nowy samochód i zaraz stwierdzamy, że przy moim
szczęściu, będzie to...
Jeśli dokończyłeś to zdanie na przykład słowami ... skarbonka bez dna to dowód, że należysz do
klubu wiecznie narzekających. Wygląda to tak, jakbyśmy dzwigali na plecach torbę wypchaną
przykrymi wspomnieniami, takimi jak dziecięce smutki i zawody. Dwadzieścia, a nawet czterdzieści
lat pózniej przeżywamy niewielkie niepowodzenie, tylko trochę przypominające któreś z naszych w
torbie. Ale staje się ono dla nas sygnałem, żeby usiąść, zrzucić torbę i po kolei wyciągać, pieścić
wszystkie stare poniżenia i rany. Wskrzesiwszy je dokładnie w pamięci, każdą intensywnie
przeżywamy, rumieniąc się z powodu dziecięcych kłopotów, zgrzytając na myśl o naszych dawnych
złościach, przypominając sobie słowa dawnych kłótni, trzęsąc się ze strachu, czy nawet roniąc łezkę
nad dawno minionym zawodem miłosnym.
Oczywiście są to skrajne przykłady rozpływania się w żalu nad sobą, ale rozumie je każdy, kto
kiedykolwiek chciał popłakać, płakał nad sobą, albo widział, jak ktoś płacze. Istotą uczucia jest
zaabsorbowanie swoją osobą. Tak strasznie się rozrzewniamy nad sobą-sobą-sobą, że tracimy
kontakt ze wszystkimi innymi ludzmi. Trudno znosić coś takiego u ludzi, chyba że jest to chore
dziecko. Toteż gdy zaczynamy pogrążać się w żalu nad sobą, takim biedactwem, staramy się to
ukrywać, zwłaszcza przed sobą. Ale to do niczego nie prowadzi.
Zamiast tego trzeba wydobyć się z kompletnego zaabsorbowania swoją własną osobą, nabrać do
siebie trochę dystansu i uczciwie, dobrze się sobie przyjrzeć. Gdy tylko stwierdzamy, że właśnie
odczuwamy litość nad sobą, możemy pomyśleć co zrobić bez uciekania się do picia.
Wielką pomocą może się okazać przyjaciel, jeśli jest tak bliski, że możemy mówić z nim całkiem
otwarcie. Przyjaciele wyczują fałszywą nutę w naszym biadoleniu i zwrócą nam na to uwagę. Sami
też możemy tę nutę usłyszeć, zwykłe wypowiedzenie tego, co - jak nam się zdaje - czujemy, pozwoli
zorientować się co naprawdę czujemy.
Inną znakomitą bronią jest humor. Największe wybuchy śmiechu na spotkaniach AA budzi opisywanie
przez któregoś z uczestników ostatniego ataku litości nad sobą. Słuchając tego, czujemy się tak
jakbyśmy przyglądali się sobie w gabinecie krzywych zwierciadeł. Oto my, dorosłe kobiety i
mężczyzni skrępowani emocjonalnymi pieluszkami niemowlęcia. Początkowo może to być dla nas
szokiem, lecz wspólny śmiech sprawia, że ból znika i końcowy efekt jest uzdrawiający.
Co zrobić, gdy chwytamy się na tym, że zaczyna nas ogarniać fala użalania się nad sobą? Na każdą
smutną pozycję po stronie winien znajdujemy coś dobrego, co możemy wpisać po stronie ma .
Zwietne zdrowie, jakim się cieszymy, choroby, na które nie chorujemy, nasi kochani przyjaciele,
słoneczna pogoda, czekający nas dobry obiad, uprzejmości nam okazane i te, które wyświadczyliśmy
innym, zachowanie trzezwości przez ostatnie 24 godziny, godzina dobrej pracy, dobra książka
czekająca na przeczytanie i wiele innych pozycji, które razem zsumowane przeważą przykrości po
ujemnej stronie naszego rachunku. Te drugie prowadzą do użalania się nad sobą.
Tę samą metodę można zastosować do walki ze świątecznymi i urlopowymi chandrami,
przeżywanymi nie tylko przez alkoholików: Boże Narodzenie i Sylwester, urodziny i rocznice mogą
pogrążać wielu innych ludzi w oparach litości nad sobą samym. W AA możemy nauczyć się
rozpoznawać naszą dawną skłonność do koncentrowania się na nostalgicznym smutku oraz do
sporządzania litanii jego zródeł, ludziach, którzy nas zaniedbują, a także do biadolenia nad tym, jak
niewiele możemy dawać innym w porównaniu z bogaczami. Wtedy trzeba zsumować pozycje po
drugiej stronie rejestru, wyrażając wdzięczność za zdrowie, za to, że otaczają nas kochający ludzie, a
my tę miłość możemy odwzajemnić, a także za to, że trwamy w trzezwości. I znowu ogólny bilans
będzie dodatni.
23. Zwracanie się o pomoc do specjalistów
Przypuszczalnie każdy niepijący alkoholik potrzebował i szukał pomocy fachowej - takiej, jakiej nie
zapewnia AA. Na przykład dwaj pierwsi członkowie AA - założyciele tego bractwa - korzystali z
pomocy lekarzy, szpitali i duchownych.
Gdy wstępujemy na drogę trzezwości odnosimy wrażenie, że znika wiele naszych problemów.
Niektóre jednak pozostają, a także pojawiają się nowe, wymagające uwagi fachowca, na przykład
pedikiurzystki, prawnika, położnika, specjalisty chorób klatki piersiowej, dentysty, dermatologa czy
jakiegoś specjalisty z zakresu psychologii. Ponieważ AA nie świadczy tego rodzaju usług,
wykorzystujemy ludzi, którzy zawodowo trudnią się załatwianiem pracy, poradnictwem zawodowym
czy udzielaniem porad w zakresie stosunków rodzinnych, leczeniem zaburzeń psychicznych oraz
wielu innych spraw. AA nie zapewnia pomocy finansowej, żywności, ubrania ani mieszkania
nałogowo pijącym. Istnieje jednak wiele instytucji i zakładów chętnie spieszących z tego rodzaju
pomocą alkoholikowi, szczerze pragnącemu wrócić do trzezwości.
Potrzeba pomocnej dłoni nie jest oznaką słabości ani powodem do wstydu. Duma nie pozwalająca
człowiekowi skorzystać z pomocy i zachęty specjalisty jest dumą fałszywą, niczym innym jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]