[ Pobierz całość w formacie PDF ]
j¹ce s¹ Dzienniki Tadeusza Bobrowskiego, wuja i opie-
kuna Conrada Korzeniowskiego, pisane w kresowych
w³oSciach, sk¹d m³ody Józef uciek³, z suchego (mickiewi-
czowskie wp³yn¹³em na suchego przestwór oceanu ) na
wodny ocean ¿eglug i mitrêgi marynarskiej w obcych
s³u¿bach. Te Dzienniki bowiem, zdradzieckie, to jedna
plotka. Z³oSliwe, dociekliwe, pamiêtaj¹ce, zainteresowa-
ne, raportuj¹ce o ka¿dym i ka¿dej napotkanym,
i wszelkiej zas³yszanej anegdocie. Inteligentny, zamo¿ny,
spo³ecznie czynny Bobrowski, utrzymuj¹cy zamorskiego
oczajduszê, by³ jak ka¿dy w³aSciwy inteligent zdrajc¹
82
Zau³ek pokory
swojego klanu, kasty, grupy, swoich ziomków. Zdrajc¹
jednak nie tylko kawiarnianym (tradycja podp³ocia ka¿e
tylko tam wyjawiaæ prawdê), ale socjalnym, a wiêc i poli-
tycznym, podczas gdy znakomita wiêkszoSæ z nas woli hi-
storykom ofiarowywaæ kraj bez biografii, bez wiedzy in-
nej ni¿ oralna, trybalna, wioskowa, o naszych Donios³ych,
jak i o naszych Pociotach. Gdy w Litym borze z zacie-
kawieniem opisa³em paru naszych zdrajców w autentycz-
noSci ich zachowania, zosta³em przez miarodajn¹ kultu-
raln¹ spo³ecznoSæ wyklêty, jako zdrajca w³aSnie. Jak to,
chowa³em siê wspólnie, w ich domach przyjmowany, i oto
jak kalam to ciep³e gniazdo? Obraza wiejska zalêg³a siê
w mieScie jak Swinia hodowana w wannie Nowej Huty,
obraza konwenansu i bigoterii, obraza zak³amania, obraza
o rzeczywistoSæ. Nie przymierzaj¹c, Lubeka obrazi³a siê
(na dziesiêciolecia) na Tomasza Manna za Buddenbroo-
ków , gdzie co wa¿niejsi mogli rozpoznaæ siebie, Dublin
na Jamesa Joyce a za Dubliñczyków , Sauk Center na
Sinclaira Lewisa (pierwszego amerykañskiego noblistê)
za Main Street , przyjaciele i krewni Czechowa bez prze-
rwy na niego za to, ¿e opisywa³ ich w prawdzie ich czynów,
postaw i charakterów. Po co prawda? Otó¿ tylko prawda
pozwala na proste odpowiedzi wobec pytañ z pozoru
skomplikowanych: skomplikowane jest ¿ycie. Prosta od-
powiedx rozjaSnia ciemnoSci, jest wiêc diabelska: lucy-fe-
ruj¹ca.
Ale te¿: Czechow lubi³ swych opisywanych, chcia³ siê
z nimi nadal przyjaxniæ. Opisywanie nie jest s¹dowa-
niem. Ze szczególnym napiêciem staram siê spisaæ swo-
Dzienniczek zdrajcy 83
je uchybienia, z³e czyny, omy³ki, obsesje. Jednym z za-
dañ jest móc lubiæ swoje ¿ycie: nie wyobra¿am sobie,
jak móg³bym lubiæ ¿ycie zafa³szowane. Rozdwojenie
przebiega nawet przez zdradê: s¹ zdrajcy a zdrajcy, zale-
¿y co i kogo siê zdradza. Conradowi zarzuca³a Orze-
szkowa, ¿e zdradzi³ jêzyk polski, wiêc naród. Mój oj-
ciec, zdrajca swej ufnej i idealnej przesz³oSci, po
mundurze wdzia³ ideowe szatki Slepego: wylaz³o z niego
zawsze mnie zdumiewaj¹ce okrucieñstwo. Pokusa z³a
wspólnego, kolektywnego, w którym siê bierze udzia³,
i którym siê, dziêki intelektowi, powoduje, pokusa, która
w encyklopedii sowieckiej pozwala³a podaæ w haSle in-
teligencja: zdolnoSæ do adaptacji , rozgrzeszenie ko-
lektywem, masowoSci¹, te cechy totalitaryzmu wspólne
chrzeScijañstwu ( zabijcie ich wszystkich, Bóg rozpo-
zna swoich biskupa pó³nocnej krucjaty na ³agodnych
gnostycznych katarów po³udnia Francji, na ich s³odk¹
i ascetyczn¹ cywilizacjê, na ich poetów, na ich króla, na
ich doskona³ych ), faszyzmowi, komunizmowi, zezwa-
la na cnotê nowobrutalnoSci, na historyzm i jego ko-
niecznoSæ chwili . Himmler, gdy przemawia³ do zarz¹d-
ców obozów koncentracyjnych, zaklina³ ich, by za-
ryglowali w sobie odruchy ludzkie i moralny wstrêt wo-
bec obowi¹zku okrucieñstwa, i dziêkowa³ im za to, ¿e
ten najciê¿szy trud wziêli na siebie: ktoS musia³. Wy-
brañcy. Byli anio³ami nowego czasu, czyScicielami,
oprycznikami Iwana Groxnego z miot³ami na plecach,
g³owami psimi oder¿niêtymi i uczepionymi u siod³a, SS-
-manami. Cena rozdwojenia? Cena zdrady? Mój ojciec
op³aci³ siê suchymi po³aciami milczenia, niewyra¿ania
84
Zau³ek pokory
talentu, niepisania. Choæ sumienie w nim ¿y³o takie, ¿e
nie napisa³ jednego socrealistycznego k³amstwa
w swej prozie. Op³aca³ siê po conradowsku, ju¿ zdradza-
j¹c sw¹ now¹ ideologiê i umykaj¹c w rzeczy egzotyczne,
dziej¹ce siê w d¿ungli wietnamskiej czy podczas
podró¿y przez Francjê. A potem ju¿ to jedno ucieczka
mu zosta³o bo zwichn¹³ sobie pióro, gdy wywichn¹³
charakter swej lojalnoSci: jest dobro w tradycji, nie wol-
no jej uszkaradniaæ, gdy to uczynisz, pozostanie ci gruz
(¯ukrowski) albo zmykanie. Ostatni¹ ksi¹¿k¹ mojego oj-
ca by³a Ucieczka do Afryki .
4
Ryba, co je owoce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]