[ Pobierz całość w formacie PDF ]

seksowny, ale Shane a tak. Shane zawachlował nią.
- Więc, co robiłaś na siłowni?  zapytał.  Widziałem cię na ściance wspinaczkowej.
Ups. Złapana.  Byłam na niej przez chwilę.  powiedziała.  Potem Eve zabrała mnie aby
nauczyć mnie szermierki.
- Nie tam bardzo szermierki ile jak trzymać szablę i jej nie upuścić.  powiedziała Eve.  A
potem walczyłam z Oliverem do remisu.
Shane potrząsnął rękami.  Oh, a potem wszyscy zostaliśmy wybrani na lodowe księżniczki i
poproszeni o pojechanie do Disneyland u!  Przewrócił oczami.
- Zmiej się ile chcesz, - powiedziała Eve.  I ponadto, nie kłamię. Zadałam Oliverowi
śmiertelny cios. Zapytaj swoją dziewczynę.
- Uderzyła go jego szablą.  powiedziała Claire, kiedy oboje Shane i Michael patrzyli na nią. 
Widziałam to.
- A potem, aby upewnić się, że znam moje miejsce, praktycznie wbił swój épée przez
moje serce, ale, wiecie, szczegóły. Stąd siniak.  Przeciągnęła w dół dekolt swojej koszulki aby
odsłonić jego górę. Shane zagwizdał z uznaniem nie na jej atrybuty, Claire była pewna. Siniak. To
był Shane, na wskroś.
- Nie wiedziałem, że szermierka jest kontaktowym sportem, - powiedział.  Myślałem, że jest
bardziej, wiesz, udawanym sportem. Jak golf. Albo zawody w jedzeniu.
- Hej, golf jest trudny.  wzruszyła ramionami Eve.  W każdej chwili, kiedy będziesz chciał
abym zbiła twój kiepski tyłek osiemnastoma dołkami, powiadom mnie.
- Zostałem zbity wystarczająco, dzięki.  Shane opadł na swoje krzesło i wyciągnął talerz
przed siebie.  Mógłbym zjeść konia z kopytami (w oryginale jest  roadkill czyli zwierzę
potrącone przez jakiś pojazd, ale w Polsce mówi się zjeść konia z kopytami jako wyrażenie
ogromnego głodu  przypuszczenie tłumacza), jestem taki głodny. Bez ostrego sosu.
- Cóż, masz szczęście, bo nie mam pojęcia, co naprawdę jest w tych burgerach.  powiedziała
Eve. Michael wyszedł z kuchni i położył trzy zimne puszki coli na stole i jedną sportową butelkę,
która mogła być może zawierać sok. Ciepły sok. Claire była wdzięczna, że był opakowany. 
Wspólna kolacja. Wow. To święto.
Było niedawno. Robili wszystko, aby robić dużo rzeczy razem, że było to coś więcej niż jakby
dwóje z nich jadło razem, albo troje. Trzymanie całej czwórki przy stole było dla odmiany
wspaniałe. Eve gadała o pracy i jak fantastyczne pomieszczenie do szermierki (sala?) było na nowej
siłowni. Michael dodał kilka ciekawostek o tym, co działo się z muzyką, która była nadal w
powietrzu, po ich podróży do Dallas aby nagrać jego demo. To brzmiało pozytywnie, ale Michael
był nadal ostrożny i pesymistyczny.
Claire prawie wypaplała całą awanturę Myrnina/Franka, ale zdała sobie sprawę, że nie mogła,
bo był tu Shane, a Shane nadal nie wiedział, że jego ojciec przeżył& przynajmniej w formie mózgu
w słoiku, podłączony do komputera. Shane myślał, że Frank był martwy i był z tą myślą spokojny.
Claire nie wiedziała, jak będzie się czuł z resztą tego i nie mogła znieść zranienia go. Nie było
powodu, dla którego musiał wiedzieć.
Z resztą i tak dalej to sobie powtarzała.
To był fajny czas razem i dawał wrażenie domu. Zmiech ją ocieplił, a okazjonalne spojrzenia i
uśmiechy od Shane a sprawiły, że wszędzie czuła mrowienie. Po kolacji, ona i Eve pozmywały (ale
tylko dlatego, że była ich kolej), kiedy Michael i Shane osiedli na kanapie i załadowali nową grę.
Okazało się, że bez zaskoczenia, była to kolejna gra zombie. Krew i wnętrzności nastąpiły. Claire
wkuliła się pomiędzy nich na kanapę z podręcznikiem, kiedy Eve wyciągnęła się na podłodze i
przeglądała magazyn.
Normalny wieczór. Bardzo, bardzo normalny.
Póki Shane nie przegrał gry.
- Cholera!  wrzasnął i rzucił kontrolerem w monitor. Znaczy się, naprawdę rzucił. Uderzył w
krawędz oprawy, zamiast delikatniejszej części LCD i kawałki kontrolera roztrzaskały się poleciały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl