[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ROZDZIAA SIÓDMY
Wciąż przypominał sobie opowieść Jo o tym, jak została oszukana i porzucona. Miał dużo
pracy - kolejne przypadki grypy, wizyty domowe, wezwania do ofiar kolizji - cały czas jednak
myślał o niej.
Jo wcale nie żałowała, że miała Laurę. To chyba poruszyło Eda najbardziej. Urodzenie
dziecka w wieku osiemnastu lat musiało wprowadzić całkowity zamęt w jej planach na przy-
szłość. A po trzynastu latach stwierdziła, że nic lepszego nie mogło się jej przydarzyć. Ujęło
to Eda ogromnie, chociaż właściwie wcale się temu nie dziwił. Poznał już Jo na tyle, by
wiedzieć, że dzieci są dla niej radością. Jej przygnębienie po śmierci dziecka Liz świadczyło
jedynie o tym, że była prawdziwą kobietą.
Jak mogłaby żałować tego, że urodziła Laurę? To by do niej nie pasowało. Wolała
zrezygnować z własnych pragnień oraz potrzeb i poświęcić się dziecku, które miało przecież
prawo do życia. Pewnie dlatego wciąż była samotna. No i ze zrozumiałych powodów stała się
ostrożna wobec mężczyzn. Temu Ed także się nie dziwił.
Co za ironia losu, myślał, obserwując ją podczas jednej z prób. Była taka przyjazna,
serdeczna i otwarta. Wszyscy ją lubili. Gdy napotkał jej wzrok, uśmiechnęła się ciepło, zapra-
szając go na scenę. Czuł, że nie mógłby się jej oprzeć. Wciąż jednak zastanawiał się, czy Jo
czuje to samo co on. Czy nie odepchnie go od siebie?
- Jeszcze raz scena wiejska! - zawołała Roz. - Czy możecie wykrzesać z siebie więcej
entuzjazmu? Mamy tylko trzy spotkania przed próbą generalną.
Musiał otrząsnąć się z rozmyślań. Niechętnie opuścił swoje miejsce pod ścianą i dołączył
do grupy na scenie.
Ed stanowczo za dużo pracuje, pomyślała Jo. Wciąż jest zajęty. Od dnia, w którym
odwiedzili Mel, rzadko go widywała. Przez trzy tygodnie harmonogramy ich dyżurów prawie
nie nakładały się na siebie i spotykali się tylko na próbach. Pod koniec jednej z nich Ed
podszedł do Jo z nieśmiałym uśmiechem.
- Masz teraz trochÄ™ czasu?
Zerknęła na zegarek. Było już wpół do jedenastej.
- A o co chodzi? - spytała.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Może wpadłabyś do mnie na kawę, posłuchać muzyki, odpocząć w moim towarzystwie.
- Właśnie zamierzam odpocząć w łóżku - odparła.
- Zwietny pomysł.
- Ale sama.
- Chyba nie myślałaś, że chcę cię zaciągnąć do łóżka! - Roześmiał się. - Nie widzieliśmy
się od tak dawna. Chciałbym po prostu spędzić z tobą trochę czasu.
Jo spojrzała na Laurę, która ziewając, rozmawiała z grupą przyjaciół.
- Powinnam ją zagonić do łóżka. Jest wykończona i chyba się trochę przeziębiła.
- W takim razie przyjdz pózniej.
- No dobrze, postaram się - odparła po chwili wahania. - Ale nie na długo.
Podeszła do nich Laura, tłumiąc kolejne ziewnięcie.
- Mamo, wracamy? Okropnie chce mi się spać. Już idziemy - odparła Jo, patrząc w oczy
Eda ponad
głową córki.
Po powrocie do domu Laura poszła prosto do łóżka, a Jo zajrzała do matki, by powiedzieć
jej, że wychodzi.
- Nie wiedziałam, że masz dzisiaj dyżur  powiedziała zdziwiona Rebeka.
- Nie mam. Ed zaprosił mnie na kawę.
- Och, rozumiem. Ja już się kładę. Do zobaczenia rano. Nie wracaj zbyt pózno.
Właściwie już jest zbyt pózno, pomyślała Jo, idąc przez ogród w stronę domu Eda. Czekał
na nią i przytulił ją do siebie na powitanie.
- Tęskniłem za tobą - szepnął. - Nie byliśmy sami przez całe wieki.
- Mnie także ciebie brakowało - wyznała w przypływie czułości.
Ed zaprowadził ją na kanapę przed kominkiem. Na stole stał dzbanek świeżo zaparzonej
kawy, a obok na tacy leżały herbatniki, ser i inne przekąski. W tle słychać było spokojną,
kojÄ…cÄ… muzykÄ™.
- Dobrze się czujesz? - spytał.
- Tak. Jestem tylko zmęczona. Nie zdziw się, jeśli zasnę.
- Czuj siÄ™ jak u siebie w domu.
Usiadł bokiem na kanapie i przesunął dłonią po jej ramieniu. Nie spuszczał z niej oczu.
- Chciałbym, żebyśmy trochę więcej czasu spędzali razem - powiedział cicho, powoli
rysując palcem kółka na jej ręce. - Tylko we dwoje.
Jego dotyk wprost ją odurzał.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Zawsze jesteśmy tak zajęci - ciągnął. - Nie mamy czasu, żeby usiąść i porozmawiać.
- O czym chciałbyś rozmawiać?
Cień przemknął przez jego twarz.
- O nas. Tylu rzeczy jeszcze o sobie nie wiemy.
To prawda. Nie znała go zbyt dobrze, ale czy to ma znaczenie? Powiedział jej już to, co
najbardziej ją interesowało.
- Wiem już o tobie wszystko, co chciałabym wiedzieć - odparła.
- Na pewno nie.
- Ależ tak. Wiem, że mnie nie oszukasz.
Przesunął palcami po jej szyi, a następnie wzdłuż podbródka.
- To prawda.
Obróciła głowę i przycisnęła usta do jego dłoni. Ed pochylił się, wyjął z jej ręki kubek i
postawił na stole. Potem przyciągnął ją do siebie i zaczął całować. Przymknęła oczy.
- Jesteś taka słodka - wyszeptał jej do ucha.
Całował jej oczy, nos i policzki, wprowadzając ją w stan niewysłowionej błogości. Gdy
znowu pocałował ją w usta, jęknęła i zaczęła odwzajemniać jego pocałunki. Położył jej
rękę na biodrach i przycisnął je do siebie, ale to jej nie wystarczało. Chciała być bliżej,
znacznie bliżej. Wsunęła mu dłonie we włosy i bawiąc się nimi, chłonęła ich dotyk.
Muskając wargami szyję Jo, rozpiął powoli guziki jej bluzki i wsunął pod nią dłoń. Potem
odpiął jej stanik i dotknął językiem piersi. Jej ciało wyprężyło się i wyszeptała jego imię. W
końcu uniósł głowę i spojrzał jej w oczy.
- Pragnę cię - szepnął. - Nie zmuszam cię do niczego. Chcę tylko, żebyś wiedziała, co
czujÄ™.
Zamknęła oczy. Pozwalał jej się wycofać. Ale czy chciała z tego skorzystać? Nagle
zadzwonił telefon. Mrucząc coś pod nosem, Ed wstał i sięgnął po słuchawkę.
- Och, to ty, Rebeko.... Tak, jest. Już ci ją daję.
Jo obciągnęła bluzkę i wzięła od niego telefon.
- Co się stało, mamo?
- Przepraszam, że ci przeszkadzam, kochanie, ale Laura zle się czuje. Ma wysoką
gorączkę i boli ją gardło.
- Zaraz przyjdę - obiecała Jo i odwróciła się do Eda. - Laura jest chora. Muszę iść. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl