[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Patrzyłam na nią z pokorą, zdumiona jej ogromną odwagą.
- Dlaczego dali ci dziecięce łóżko? - zapytałam, wypełniając pustkę w moim umyśle.
Opuściłam ściankę łóżka po mojej stronie i dotknęłam jej wolnej ręki. - Nie powinnaś leżeć w
takim łóżeczku.
- Nie obchodzi mnie to - powiedziała. Wiedziałam, że tak nie jest. Przyjazniłyśmy się
na tyle długo, że zdążyłam poznać jej dobrze maskowane poczucie godności. Uśmiechnęła się
słabo, jakby to mnie trzeba było pocieszyć, i dotknęła mojej twarzy.
- Nie płacz, Torey. Nic mnie to nie obchodzi.
- Lżej mi, kiedy płaczę, Sheil. Tak się o ciebie niepokoiłam. Nie mogę się
powstrzymać, a płacz przynosi mi ulgę.
- Nie boli tak bardzo. - Jej spojrzenie stało się trochę mniej wyrazne. Może to
działanie lekarstwa. - Ale czasem się boję. Tylko trochę. Tak jak wczoraj, nie wiedziałam,
gdzie jestem. Wtedy trochę się bałam. Ale nie płakałam. A potem przyszła pielęgniarka i
rozmawiała ze mną. Ona dobra dla mnie, ale ja jeszcze się trochę bać. Chciałam do taty.
- Rozumiem. Może da się załatwić, żeby ktoś był z tobą, kiedy znowu będziesz się
bała.
- Ja chcę tatę.
- Wiem, kochanie. Przyjdzie do ciebie, kiedy będzie mógł.
- Nie. On nie lubi szpitali.
- Zobaczymy.
- Chcę, żebyś ty ze mną została.
- Zostanę tak długo, jak będę mogła. Anton też cię odwiedzi. Wiem, że i Chad
chciałby przyjść. Wciąż wypytuje o ciebie. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy. Nie chcę,
żebyś się bała, kochanie. Pomogę ci.
Odwróciła głowę na chwilę i spojrzała na kroplówkę.
- Boli mnie trochę ramię. - Kiedy ponownie skierowała oczy w moją stronę, ujrzałam
w nich wyraznie strach i cierpienie. Przez jej twarz przebiegł grymas. - Potrzymaj mnie -
zakwiliła. - Ręka tak mnie boli i czuję się strasznie samotna. Chcę, żebyś została i przytuliła
mnie, i żebyś nie odchodziła.
- Kotku, pewnie nie pozwolą mi cię przytulić. Mogłabym pozrywać wszystko, co ci
podłączyli. Ale jeśli chcesz, to potrzymam cię za rękę.
- Nie - jęknęła. - Chcę, żebyś mnie przytuliła. Wszystko mnie boli.
Odgarnęłam włosy z jej czoła i nachyliłam się nad nią.
- Wiem, kochanie, ale nie można.
Patrzyła mi w oczy długą chwilę, a potem jej oczy ponownie się rozjaśniły, odzyskała
panowanie nad sobą. Wzięła głęboki, drżący oddech, tylko tyle. Znowu zobojętniała,
zamykając w sobie jeszcze jedną rzecz, której nie potrafiła objąć uczuciem.
- Przyniosłam ci książki. Może będziesz chciała, żebym ci poczytała. Przestaniesz
ciągle o tym myśleć. Skinęła głową powoli.
- Poczytaj mi o lisie, Małym Księciu i jego róży.
17
Sheila pozostała w szpitalu do końca kwietnia. W tym czasie jej wuj został
postawiony przed sądem i skazany za molestowanie seksualne. Wrócił do więzienia. Ojciec
Sheili ani razu nie odwiedził jej w szpitalu, tłumacząc się szpitalną fobią. Wszystkie swoje
smutki topił w barze u Joe. Ja chodziłam do Sheili codziennie po pracy i zostawałam jeszcze
po kolacji. Chad odwiedzał ją popołudniami; często grywali w warcaby jeszcze po moim
wyjściu. Regularnie przychodził też Anton, a nawet Whitney kilkakrotnie otrzymała
pozwolenie na krótką wizytę, chociaż przepisy na to nie zezwalały. A już zupełnie zdumiałam
się, kiedy któregoś sobotniego popołudnia zastałam Sheilę podczas wspólnej zabawy z panem
Collinsem. Ku zdziwieniu szpitalnego personelu Sheila szybko stała się ulubienicą całego
oddziału, dzięki czemu przez jej pokój przewijały się tłumy odwiedzających, którzy
przychodzili spytać ją o zdrowie. Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ nie mogłam siedzieć
tam dłużej niż kilka godzin każdego dnia. Chociaż wiedziałam, że przychodziłabym na dłużej,
gdyby zaistniała taka potrzeba.
W pewnym sensie pobyt w szpitalu okazał się dla niej czymś dobrym. Będąc tak ładną
dziewczynką i mając za sobą tak przykre doświadczenia, Sheila zyskała sobie szczególne
względy pielęgniarek. Bardzo się o nią troszczyły, co ogromnie cieszyło Sheilę. Zadowolona,
zawsze starała się im pomóc i nigdy nie płakała. Ponadto, regularnie odżywiana, zaczynała
nabierać ciała, co w jej wypadku było bardzo wskazane. Dopiero na sam koniec swojego
pobytu w szpitalu nie chciała już leżeć w łóżku i zżymała się na tych, którzy ją do tego
namawiali. Wydawało się, że ostatnie wydarzenie całkowicie przyćmiło jej problemy
emocjonalne. Pomimo tak poważnych przeżyć jej zachowanie w szpitalu było niemal
nienaganne. Pielęgniarki nie mogły się nadziwić, jaką idealną pacjentką jest Sheila. Trochę
mnie to niepokoiło. Oczywiście ułatwiało życie innym, lecz ja wiedziałam, że zarówno pobyt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl