[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zmęczeniu i brudzie nie został nawet ślad i tylko opatrunek na dłoni
świadczył o trudach minionego dnia. Wstał z fotela i odsunął jej
krzesło, a gdy Laura usiadła, też zajął miejsce przy stole.
- Naprawdę nie musisz pościć - powiedział, rozkładając serwetkę
na kolanach.
120
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Nie jestem głodna.
- Nie szkodzi. Na pewno poczujesz głód, jak jedzenie zjawi się
na stole.
Laura wiedziała, że hrabia ma rację. Nie umiała się oprzeć
potrawom przygotowywanym przez Emilię.
- Widzę, że znów jemy przy świecach - zauważyła.
- Mamy mało paliwa do generatora - wyjaśnił Alessio. -
Guillermo uważa, że powinniśmy oszczędzać. Bądz pewna, że to nie
jest preludium do romansu.
- Nawet o tym nie pomyślałam - odparła, patrząc mu prosto w
oczy.
- Na szczęście zaczęto już pracę nad przywróceniem
elektryczności - ciągnął Alessio. - Telefony też wkrótce zostaną
włączone.
- A co z drogą?
- Obiecano mi, że o świcie zacznie się oczyszczanie. Gdy tylko
droga stanie się przejezdna, odwiozę cię do Rzymu. Zadowolona?
- Tak - powiedziała cicho. - Przykro mi, że sprawiłam ci tyle
kłopotu. W ogóle nie powinnam była tu przyjeżdżać.
- Przynajmniej w jednej sprawie się zgadzamy - mruknął
Alessio.
Niech wyjedzie z nienawiścią w sercu, pomyślał. Byleby się nie
rzuciła w ramiona Paola. Tego bym chyba nie przeżył. Mam nadzieję,
że zaczeka na porządnego człowieka, który potrafi ją docenić. Ale
zaraz sobie uświadomił, że to wierutne kłamstwo, że nawet nie umie
121
Anula
ous
l
a
and
c
s
sobie wyobrazić Laury w ramionach innego mężczyzny. Nie umie i
nie chce, bo to okropnie boli.
Obiad zjedli w milczeniu, każde pogrążone we własnych
myślach. Zjedli akurat tyle, żeby Emilia się nie obraziła, ale o
rozkoszowaniu się delikatnym smakiem potraw w tych warunkach nie
mogło być mowy.
Po obiedzie oboje przeszli do salonu. Z przyzwyczajenia, bo
było zbyt dużo tematów, których należało unikać, żeby któreś z nich
odważyło się odezwać. Laura miała pełną świadomość, że wszystko
co się dzieje tego wieczoru, zdarza się ostatni raz. %7ładne słowo, żaden
gest już nigdy więcej nie zostanie powtórzony. Nie mogła tego znieść.
Nie chciała żyć wspomnieniem czegoś, co się nie wydarzyło.
- Czy masz ochotę napić się czegoś prócz kawy? - odezwał się
Alessio.
- Poproszę o grappę - powiedziała Laura bez namysłu.
- Niezbyt ci smakowała - przypomniał.
- Zaskoczyło mnie, że jest taka mocna - tłumaczyła
beznamiętnie, chociaż dobrze wiedziała, co ma zamiar zrobić. Już
podczas obiadu postanowiła się upić. %7łeby nabrać odwagi. - Dlatego
chciałabym jeszcze raz spróbować. Jeżeli można, oczywiście.
Przez chwilę patrzyli na siebie, a potem Alessio podszedł do
barku, nalał grappę do dwóch kieliszków i jeden z nich wręczył
Laurze.
- Salute - powiedział, unosząc do ust swój kieliszek.
122
Anula
ous
l
a
and
c
s
Laura powtórzyła toast i także prędko wypiła swoją porcję. O
mało się nie udusiła, ale tym razem spodziewała się tego efektu i
zdołała zapanować nad swoją reakcją. A potem wyciągnęła przed
siebie dłoń z pustym kieliszkiem.
- Chyba mi zasmakowało - powiedziała swobodnie.
- Nie radzę - ostrzegł ją Alessio.
- To moja ostatnia noc we Włoszech. - Wzruszyła ramionami.
Alessio zacisnął usta, ale nic nie powiedział, tylko ponownie
napełnił kieliszek.
- Alessio... - zaczęła, gdy wracał na swoje miejsce przy
kominku.
- Słucham?
- Wczoraj prosiłeś, żebym coś dla ciebie zrobiła, pamiętasz?
- Oczywiście.
- Dzisiaj ja chcę cię o coś poprosić.
- Przykro mi, nie gram na fortepianie.
- Ale grasz w pokera. - Laura słyszała dudnienie swojego serca. -
Chciałeś mnie nauczyć... No więc... Proszę cię, żebyś to zrobił.
- Sama powiedziałaś, że do pokera potrzeba więcej niż dwóch
osób i że nie masz pieniędzy. Zdaje się, że nic się w tej sprawie nie
zmieniło.
- Mówiłeś o nieco innej wersji tej gry. - Zdjęła kolczyk i ułożyła
go na wyciągniętej dłoni.
123
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Pamiętam - przyznał z kamiennym wyrazem twarzy. - Wstydzę
się tej propozycji. Bardzo proszę, żebyś zechciała zapomnieć, że
kiedykolwiek ci ją złożyłem. Dobranoc, Lauro.
Skłonił się i chciał wyjść z salonu, lecz Laura chwyciła go za
rękaw koszuli. Zupełnie zapomniała o godności!
- Nie zostawiaj mnie, proszę - wyszeptała. - Myślałam, że mnie
pragniesz? Pomyliłam się?
- Nie, ale sytuacja zmieniła się diametralnie.
Spróbuj sobie wmówić, że nigdy cię tu nie było i że nic się nie
stało. I zapomnij mnie, tak jak ja zapomnę o tobie. A teraz idz spać,
Lauro. Jutro czeka cię trudny dzień.
- Obiecuję, że jutro wyjadę. - Laura nie dała się odprawić. - I
nigdy więcej nawet nie spróbuję się z tobą spotkać. Ale chcę, żebyś
mi dał tę noc. Tylko tę jedną. Błagam.
- Nie mogę - powiedział i tym razem w jego głosie dało się
słyszeć cierpienie. - Kiedyś mi za to podziękujesz. Będziesz mogła
popatrzeć prosto w oczy mężczyznie, którego pokochasz.
Odszedł. Laura znowu została sama.
- Mężczyznie, którego pokochasz - powtórzyła cichutko. - Dobry
Boże, co za ironia losu!
Ukryła twarz w dłoniach. Nie wiedziała, jak długo tak siedziała.
Dopiero kiedy świece zaczęły gasnąć, jedna po drugiej, uświadomiła
sobie, że mija czas.
Nad ranem powlokła się do sypialni, rozebrała, weszła do łóżka i
nakryła kołdrą razem z głową, jakby chciała się schować przed
124
Anula
ous
l
a
and
c
s
nadchodzącym dniem. A może tylko przed tym człowiekiem, przed
którym się upokorzyła i nic nie zwojowała? Zastanawiała się, czy
Alessio wie, że go pokochała, czy zdaje sobie sprawę, że tych kilka
dni w jego towarzystwie wystarczyło, żeby się bez pamięci
zakochała? Bez pamięci i bez nadziei, jak się okazało.
A może odgadł i właśnie dlatego ją odepchnął? Bał się, że
zamiast urozmaiceniem, Laura może się stać zródłem kłopotów. I
żadne zapewnienia z jej strony, że nie chce nic więcej, tylko spędzić z
nim jedną, tę swoją pierwszą noc, go nie przekonają. No cóż, trzeba
się z tym pogodzić, pomyślała, łkając w poduszkę. Trzeba będzie
jakoś wytrzymać tych kilka godzin, póki nie oczyszczą drogi. Potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]