[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samotny. Wiesz, nigdy si nie oeni. A potem pozna odmienny rodzaj sa-
motnoSci samotnoS, jak daje wadza.
A ty byaS samotna od&
Od wymordowania mojej rodziny? Podniosa twarz i w jej oczach
pojawio si coS, czego nie potrafi zgbi. Tak, byam. Doczyam do
wujka i byliSmy dwojgiem samotnych ludzi w obcych krajach. Skrzywia
wargi. Tim, sdz, e ty take jesteS czowiekiem samotnym.
Daj sobie rad odrzek krótko i wytar donie w kawaek szmaty.
Wstaa.
Co bdziesz robi, kiedy std odejdziemy?
A nie chciaaS powiedzie: jeSli std odejdziemy? Take wsta i spoj-
rza w jej uniesion twarz. Chyba rusz dalej. W Kordylierze na nic ju nie
mog liczy. Filson nie wybaczy mi nigdy skasowania jednego z samolotów.
Czy nie ma ju niczego, dla czego chciabyS zosta?
Miaa rozchylone usta i powodowany impulsem pochyli gow i poca-
owa j. Przywara do. Po dugiej chwili O Hara westchn. Eksplodowao
w nim nage zdumienie.
Tak, chyba mam po co zosta powiedzia z niedowierzaniem.
Przez kilka minut stali przytuleni. Milczeli. Snucie wspólnych planów
ley w naturze kochanków. Jednak co mogliby planowa? Wreszcie Bene-
detta powiedziaa:
Musimy iS, Tim. Czeka nas praca.
134
Uwolni j z uScisku.
Zobacz, co robi pozostali. Lepiej wyrzu gorzak ze skrzynki i wó
do niej butelki z naft. Bdziemy mogli przymocowa j do katapulty.
Wyszed z chaty i ruszy ku przeciwlegemu kocowi osady, aby spraw-
dzi, co si dzieje. W poowie drogi przystan pogrony w gbokiej zadu-
mie i cicho zakl. Wreszcie zrozumia ów osobliwy wyraz oczu Benedetty
to byo wspóczucie.
Gboko zaczerpn powietrza, a potem wyprostowa ramiona i znów
ruszy naprzód, ze zoSci kopic przed sob kamie. Z lewej strony usysza
gosy, wic podszed do zbocza, gdzie dostrzeg Willisa, Armstronga i Agu-
illara skupionych wokó starego bbna kablowego.
O co chodzi? rzuci.
Zabezpieczenie odrzek Armstrong pogodnie. Na wypadek, gdyby
nieprzyjaciel sforsowa most.
Willis jeszcze raz upn trzymanym w doni kamieniem i O Hara do-
strzeg, e wbija klin unieruchamiajcy bben.
Wiesz, co to jest? powiedzia. To jeden z tych drewnianych bb-
nów uywanych do transportowania cikiego kabla. Wyglda jak wielki
koowrotek, nie?
RzeczywiScie wyglda jak koowrotek o Srednicy dwu i pó metra.
A wic? zapyta O Hara.
Drewno jest, rzecz jasna, przegnie. Musia sta od lat na powietrzu
powiedzia Willis. Ale jest ciki i bdzie si toczy. Zejdx par kroków
w dó i powiedz, co widzisz.
O Hara ruszy w dó wzgórza i doszed do urwiska. Z tyu dobiegy go
sowa Willisa:
Z drogi bben jest niewidoczny. Zaczekamy, a bdzie ni przejeda
dip albo ciarówka, a wówczas wyrwiemy kliny i przy odrobinie szczScia
spowodujemy katastrof i zablokujemy drog.
O Hara spojrza na Aguillara, którego poszarzaa twarz mówia o wysi-
ku, na jaki si zdoby. Poczu narastajcy w sobie gniew i krótko skin go-
w na Willisa i Armstronga. Kiedy odeszli na tyle, by Aguillar nie móg ich
sysze, tumic wzburzenie powiedzia:
Sdz, e byoby dobrze, gdybyScie skupili si na jednej sprawie, za-
miast robi dziesi rozmaitych rzeczy na pó gwizdka.
Willis sprawia wraenie zaskoczonego, a na jego twarzy pojawi si
rumieniec.
Ale&
O Hara przerwa mu w pó sowa.
To cholernie dobry pomys, ale nie zaszkodzioby, gdybyS go skonsul-
towa. Wówczas ja mógbym pomóc w ustawieniu bbna, a stary zajby si
135
napenianiem butelek. Wiesz, e ma kopoty z sercem, a jeSli padnie nam tu
trupem, te Swinie na drugim brzegu dopn swego. Klepn Willisa w pierS.
A zamierzam do tego nie dopuSci, nawet gdybySmy mieli przypaci to
yciem: ty, ja i inni czonkowie naszej grupy.
Willis wyglda na zaszokowanego.
Mów w swoim imieniu, O Hara. Ja walcz o swoje ycie.
Póki ja tu dowodz, nie. Bdziesz bez szemrania spenia rozkazy
i uzgadnia ze mn wszystko, co robisz.
Willis eksplodowa.
A kto ci mianowa szefem?!
Ja sam odrzek O Hara krótko. Wbi wzrok w Willisa. Chcesz to
zakwestionowa?
KreSlisz czarny obraz, O Hara rzek Armstrong.
Ale czy nieprawdziwy?
Niestety, obawiam si, e nie powiedzia Armstrong smtnie.
O Hara z irytacj pokrci gow.
To nie ma sensu. Lepiej podcignijmy t machin do mostu.
II
Transportowanie trebusza górsk drog okazao si nie tak znowu trud-
ne, jak spodziewa si tego O Hara. Willis dobrze si spisa demontujc go
i caa akcja zaja tylko trzy godziny, przy czym najwikszych kopotów przy-
sporzyo manewrowanie toporn machin na ostrych zakrtach. Na kadym
z nich O Hara spodziewa si ujrze nadbiegajc pann Ponsky z wiadomo-
Sci, e komuniSci zaatakowali. Ale panowa spokój. Nie usysza nawet
odgosu strzaów zupenie ustaa trwajca cay poprzedni dzie chaotycz-
na strzelanina. Podejrzana ta cisza, pomySla, moe koczy si im amunicja.
Zepchnli trebusz z drogi na miejsce wskazane przez Willisa i wówczas
O Hara powiedzia beznamitnie:
Benedetto, zmie Jenny. Powiedz, eby do mnie przysza.
Spojrzaa na niego z zaciekawieniem, ale odwróci si, aby pomóc Wil-
lisowi i Armstrongowi przy rozkadaniu trebusza na czSci, zanim bdzie
mona przywróci mu waSciw posta. Zamierzali zmontowa go na nie-
wielkim wzgórku, by zyska nieco wysokoSci, co dawaoby balastowi na
krótszym ramieniu dusz drog upadku.
Zjawia si panna Ponsky i oznajmia, e nic si nie dziao. Zaduma si
na moment, a póxniej zapyta:
Czy syszaaS jakieS ciarówki?
Nie, odkd rankiem odjechali dipem.
136
Potar podbródek.
Moe dooyliSmy im mocniej, ni nam si zdawao. JesteS pewna, e
wci tam s?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]