[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cych czynności, z jakimi kiedykolwiek miał do czynie-
nia.. mimo że, jak odkrył za chwilę, rozbieranie Emmy
należało do jeszcze większych przyjemności.
Najpierw wysunął z jej włosów perłową spinkę. Jej je-
dwabna koszula była delikatna, ale skóra pod nią jeszcze
delikatniejsza. Przeżył szok, kiedy zorientował się, że nie
ma pod spodem stanika. Elegancka, zawsze postępująca
zgodnie z zasadami Emma nie nosiła stanika! Postarał się
okazać jej, jak bardzo mu się to podoba.
Najwyrazniej doceniła jego zainteresowanie, ponieważ
jej piersi stwardniały pod dotykiem jego dłoni. Oddycha-
ła szybciej, jej ręce również zaczęły zdejmować z niego
ubranie, rozpinać guziki i ściągać koszulę.
Pragnął pozbyć się ubrania jak najszybciej, ale chciał też
zachować trochę kontroli nad tym, co się działo. Nawet
nie zaprowadził jej do sypialni. Miękki materac i ciem-
ność znajdowały się na wyciągnięcie ręki.
Zsunął koszulę i rzucił na krzesło, ostrożnie odpiął jej
kolczyki, całując przy okazji każde ucho, zdjął pierścion-
ki i bransoletkę, co wymagało dalszych pocałunków, czy-
li więcej czasu. Emma wydawała się niecierpliwa, jakby
chciała, żeby się pospieszył.
S
R
I miał ochotę się spieszyć. Krew w jego żyłach pędziła
jak oszalała. Jej długa spódnica z szelestem opadła na
podłogę. Miała na sobie tylko koronkowe ńgi i potrójny
naszyjnik z pereł.
Koronka została zdjęta najpierw. Na więcej nie starczyło
mu już cierpliwości i samokontroli. Perły musiały pójść
do łóżka razem z nimi.
Emma objęła go mocno za szyję, kiedy ją podnosił. Przez
całą drogę do sypialni namiętnie go całowała, a on czuł
jej ciało. Jej piękno. Czuł zapach jej włosów i skóry.
Czuł jej smak.
Położył ją na łóżku. Między nimi były już tylko jej perły.
Kocham cię - wyszeptała.
Ja też cię kocham - odpowiedział.
Kocham cię. Kocham - szeptała i to zerwało ostatnią ta-
mę.
Oboje zostali porwani przez tę samą falę, szybką i po-
tężną, niosącą ich ku rozkoszy. Oboje osiągnęli ją w tej
samej chwili.
Emma wtuliła policzek w jego ramię.
Musiał się uśmiechnąć.
Szybko zasnęła. Podejrzewał, że będzie spać długo i głę-
boko.
Mimo że brzmiało to jak szaleństwo, miał wrażenie, że
jego życie rozpoczyna się w tym momencie. Dopiero te-
raz stała się jego kobietą. Naprawdę jego. Mimo wszyst-
kich przeciwieństw znalazł tę jedyną kobietę, która spra-
wiła, że uwierzył w miłość.
Przed nimi były kłopoty. Jego siostra, szaleńcze tempo
S
R
pracy, życie w dwóch miejscach. I jego wady, pracoho-
lizm egocentryzm. Strach, że nie będzie wiedział, jak ją
kochać że nauczył się od swoich rodziców i od życia
tylko zryci rzeczy.
Ale to przejdzie. Na razie miał Emmę w swoich ramio-
nach. Tego pragnął, teraz tylko to miało dla Garretta zna-
czenie.
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
Emma miała bardzo dziwny sen. Wiedziała, że to sen,
ponieważ była naga i miała na sobie tylko perły.
W tym śnie szła przez mroczny tunel, ciemne miejsce, w
którym została złapana w pułapkę i w którym nigdy nie
było słońca. A jednak we śnie odpowiedz była jasna. Szła
ścieżką prowadzącą z tunelu do innego świata, pięknego,
gdzie było słońce, ciepło i drzewa... Gdzie czuła się silna,
szczęśliwa i kochana.
I wtedy otworzyła oczy. Garrett przyciągnął krzesło do
łóżka i siedział na nim, trzymając w dłoniach kubek i
wpatrując się w nią.
Cześć, piękna - zamruczał. - Zaczynałem się już martwić.
Martwić? - spytała rozespana.
Dwa razy już rozmawiałem z Londynem, raz z Paryżem i
trzy razy ze Szwajcarią. Zainwestowałem około miliona
w obligacje i akcje. Zjadłem śniadanie...
Dobry Boże. Która jest godzina?
Spokojnie. - Królewskim gestem nakazał jej położyć się
z powrotem. - Dopiero ósma.
Jak to możliwe, że jest dopiero ósma i...
Bez żadnego problemu. Kwestia stref czasowych, tam
S
R
jest wcześniej. Kłopot byłby, gdybym musiał zadzwonić
dc Tokio.
To ciekawa informacja, pomyślała. Nawet fascynująca.
Miała jednak szaloną nadzieję, że zawsze będą mogli tal
sobie rozmawiać przez kilka stref czasowych.
Obudzenie się przy Garrettcie było lepsze niż sen.
-Dużo przeżyłaś ostatnio, skarbie, ale nie wiedziałem
czy mogę pozwolić ci spać, bo nie wiem, jakie masz pla-
ny na dzisiaj.
Zamknęła oczy.
Po południu muszę popracować przy projekcie z Lily
Cartright. Znasz Lily, prawda? Jest żoną Jacka Cartrights
współwłaściciela dużej kancelarii adwokackiej. A po-
nieważ Lily jest teraz w ciąży... - Kubek herbaty nagle
znalazł się w jej dłoniach. Wypiła łyk gorącego, mocne-
go, słodkiego płynu. Był idealny - więc próbuje przeka-
zywać projekt jeśli tylko uda jej się kogoś znalezć. Pra-
cuję z grupą trudnych dzieciaków, nastolatków w wieku
trzynaście-piętnaście lat. Nie mają kłopotów z prawem,
ale niewiele im brakuje. Na razie głównie wagarują.
Tylko mi nie mów, że malujesz z nimi palcami.
Nie. Robimy graffiti. Wolna forma. Nie jest to sztuka ale
pracujemy, używając kolorów i kształtów. To ma być
pokój terapii dla nich, więc robią wszystkie ściany, od
podłogi do sufitu.
-A więc pracujesz z bandą małych spryciarzy przez...
Na jej kolanach nagle pojawiła się miseczka malin po
sypanych cukrem.
-.. .kilka godzin tygodniowo. Ale Lily potrzebuje pomo-
cy. A oni to uwielbiają, Garrett. Jak mogłabym odmó-
wić?
S
R
-Układasz usta w ten sposób. - Zademonstrował. - Za-
wsze tak mówisz. Kiedyś często używałaś takich słów,
szczególnie wobec mnie.
Musiała się roześmiać.
To było coś zupełnie innego. Te dzieciaki są dla mnie
przemiłe. Nie sprawiają żadnych kłopotów.
Ale ja wcale nie chciałem sprawiać ci kłopotów, kiedy
byliśmy nastolatkami. Chciałem po prostu zaciągnąć cię
do łóżka.
No cóż, przez ostatnie dwa dni robiłeś ze mną, co chcia-
łeś. Po prostu musiałeś zaczekać kilka lat. Ja też mu-
siałam zaczekać - dodała zamyślona.
I co myślisz? Warto było czekać?
Bardziej niż warto, panie Keating. Jeśli wskoczysz tutaj
do mnie, to pokażę ci, jak bardzo warto. Mogę ci nawet
pokazać, co potrafię zrobić ze świeżymi malinami.
O rany. Prawdziwy z ciebie demon. - Wziął herbatę z jej
rąk, położył na stoliku i wskoczył na łóżko, wywracając
miseczkę malin na dywan. Objął Emmę i pocałował,
wciągając na siebie, a potem przetaczając się z nią po
łóżku.
Emma nie zdawała sobie wcześniej sprawy z tego, że je-
śli mężczyzna chce dotknąć swojej kobiety, to reszta
świata się nie liczy. Tak samo, jeśli kobieta pragnie do-
tknąć swojego mężczyzny.
Poprzedniego wieczoru uwiódł ją nieskończoną cierp-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]