[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Poza tym to, że jeszcze ruszała się wolno, nie znaczyło, że dalej też tak pojedzie: było
w niej coś wielkiego i niepowstrzymywalnego.
Przerażona spojrzała w dół drogi.
Aż do autostrady biegła między porośniętymi trawą i krzakami nasypami. Za to na
autostradzie wiodła prosto ku szynom kolejowym.
* * *
 Mówiłem, żebyś tego nie ruszała! Kazałem ci to nacisnąć? Kazałem ci tego nie
ruszać, do cholery! To nie dzwignia biegów tylko ręczny hamulec, idioci!  ryknął
Dorcas.
132
Pozostali przyglądali mu się z otwartymi ustami  nigdy dotąd nie widzieli go
w takim stanie. Dopiero gdy umilkł, usłyszeli odgłos rozgniatania. A potem poczuli
wstrząs.
 Eee. . .  Sacco zebrał się na odwagę.  A do czego jest ręczny hamulec?
 %7łeby się zatrzymywać na zboczach wzgórz takich jak to. Nie stójcie jak kołki,
tylko pomóżcie mi go z powrotem zaciągnąć.
Kabina zaczęła się łagodnie kołysać, w miarę jak ciężarówka się poruszała. Hamu-
lec nie chciał się ruszyć i Dorcas przestał pchać, gdy przed oczyma zaczęły mu latać
purpurowo-błękitne płatki.
 Tylko nacisnęłam ten przycisk i sam spadł  paplała zdenerwowana Nooty. 
Nie wiedziałam, że to tak działa. . .
 Już dobrze, dobrze. . .  mruknął Dorcas, rozglądając się gorączkowo.
Potrzebował dzwigni i z pół setki nomów. A nade wszystko jak najszybciej znalezć
się jak najdalej stąd. Podłoga zaczęła się mocniej kołysać, Dorcas podszedł, a raczej
zatoczył się do drzwi, i ostrożnie wyjrzał. Krzaki na nasypie przesuwały się powoli,
133
jakby im się nigdzie nie spieszyło, natomiast nawierzchnia drogi była już zamazaną
smugą.
Jedyne, co im pozostało, to skakać  jak będą mieli szczęście, to sobie niczego nie
złamią, a jak będą mieli jeszcze większe szczęście, to uda im się umknąć przy tej okazji
rozjechania. O tym, ile ostatnio sam ma szczęścia, wolał nie myśleć.
 Jakbyśmy tak skoczyli z rozbiegu. . .  Sacco zajrzał mu przez ramię.
Tył ciężarówki trafił w nasyp, odbił się i z szarpnięciem wóz potoczył się dalej.
 Z drugiej strony to może nie być taki najlepszy sposób  dodał pospiesznie
Sacco.  To co powinniśmy zrobić, Dorcas?
 Trzymać się  polecił zapytany, wstając z podłogi.  Nasypy powinny utrzymać
wóz na drodze, a jak zjedziemy ze stoku, w końcu gdzieś się sam zatrzyma.
Kolejny wstrząs spowodował, że siadł z rozmachem i po namyśle pozostał w pozycji
siedzącej.
 Chcieliście wiedzieć, jak wyglądała jazda w szoferce  dodał po chwili.  No,
to teraz wiecie.
134
Znowu podskoczyli, a zaraz potem gałąz rosnącego w pobliżu drzewa złapała drzwi,
otworzyła je gwałtownie z metalicznym zgrzytem, a pózniej wyrwała z trzaskiem.
 Naprawdę?  ucieszyła się Nooty, przekrzykując hałas.
Dorcas przyjrzał się jej zaskoczony i stwierdził, że dziewczyna zdaje się doskonale
bawić. Najwyrazniej młode pokolenie nie boi się wielu rzeczy, które nawet jego napa-
wały strachem. Może naprawdę byli lepiej przygotowani do życia w wielkim, otwartym
świecie.
Dorcas odchrząknął.
 Nie licząc tego, że było ciemno i tylko część widziała, gdzie jedziemy, to reszta
mniej więcej się zgadza  odparł, siląc się na spokój.  Teraz łapcie się, czego się da,
ale mocno, bo coś mi się wydaje, że zacznie porządnie rzucać.
* * *
Ciężarówka dotarła do krzyżówki z szosą i przejechała przez nią, nie zwalniając.
Za to kilka samochodów na autostradzie wykonywało dziwne manewry, by na nią nie
wpaść, a jadąca z przeciwka ciężarówka zatrzymała się z piskiem hamulców na końcu
135
czterech długich śladów stopionej gumy na mokrej nawierzchni. Po przejechaniu przez
autostradę ciężarówka potoczyła się dalej, prosto ku torom kolejowym. A na przejezdzie
właśnie opuszczano błyskające czerwonymi lampkami zapory. . .
* * *
Obecni w kabinie przejazd przez autostradę odczuli jedynie jako dwa kolejne
wstrząsy. Sacco, zaintrygowany, wyjrzał przez otwarte drzwi.
 Właśnie przecięliśmy szosę  oznajmił.
 Aha  mruknął Dorcas.
 O, właśnie jeden samochód wjechał w tył drugiego, a ciężarówka stanęła w po-
przek drogi  kontynuował Sacco.
 Mieliśmy szczęście, tu się roi od piratów drogowych.
Ciężarówka odczuwalnie zwolniła, coś trzasnęło, najwyrazniej łamiąc się, podsko-
czyła jeszcze parę razy i po kolejnym wstrząsie znieruchomiała.
W nagłej ciszy wyraznie dał się słyszeć niski, przeciągły ryk.
136
Nomy słyszą nieco inaczej niż ludzie  to, co dla ludzi jest przerazliwie wysokim
jękiem alarmu, im przypomina basowe dzwonienie starego dzwonu bijącego na pogrze-
bową nutę.
 Stoimy  ocenił Dorcas, równocześnie dochodząc do wniosku, że jest już za
stary na takie eskapady: powinien pomyśleć o użyciu pedału hamulca.  Dalej, nie
ma na co czekać, trzeba się stąd wynosić. Do ziemi nie jest daleko, można skakać!
Przynajmniej wy, młodzi, możecie.
 A ty?  spytał Sacco.
 Poczekam, aż się znajdziecie na dole, a potem będziecie mnie łapać  wyjaśnił
mu uprzejmie Dorcas.  Nie jestem już taki młody, żeby ryzykować skręcenie karku.
Teraz jazda: nie ma na co czekać.
Nikt nie skakał  opuścili się kolejno z progu na żwirową nawierzchnię, dzięki
czemu nikt sobie nawet kostki nie skręcił. Dorcas siadł na stopniu, przerzucił nogi na
zewnątrz i znieruchomiał, spoglądając w dół.
To naprawdę było daleko.
 Sacco. . .  Nooty rozejrzała się nieco nerwowo.
137
 Co się stało?
 Popatrz no na tę metalową szynę.
 Patrzę i co?
 Ano to, że tam jest następna  wskazała palcem.
 Widzę. I co z nimi? Nic nie robią, nie poruszają się, nic tylko leżą.
 Ale my jesteśmy dokładnie między nimi: na samym środku. Myślałam, że po-
winnam ci powiedzieć, tak na wszelki wypadek. No i ten dzwon cały czas dzwoni.
 A to sam słyszę  zirytował się Sacco  trudno go nie słyszeć, tak mi we łbie
huczy.
 Zastanawiam się, dlaczego tak hałasuje.
 Kto to może wiedzieć.  Sacco wzruszył ramionami.  Dorcas, zejdz proszę!
Nie mamy całego dnia.
 Właśnie się zbieram w sobie.
 To zbierz się szybciej. . .
Nooty odeszła kawałek od pozostałych, przyglądając się jednej z szyn. Była prosta,
metalowa i błyszcząca. I zdawała się śpiewać.
138
Było to nienormalne  zazwyczaj metal nie śpiewa. Pochyliła się, nasłuchując,
i spojrzała na ciężarówkę stojącą w poprzek torów. Powoli coś strasznego zaczęło for-
mować się w jej umyśle.
 Sacco!  wrzasnęła.  Jesteśmy na torach! Na torach kolejowych!
Niedaleko coś wydało głęboki, przejmujący dzwięk, a raczej dwa dzwięki, z tym że
jeden był głębszy i bardziej przejmujący niż drugi.
Bum  BUM.
* * *
Bum  BUM.
Stojąca przy bramie Grimma miała doskonały widok na drogę, szosę i tory kolejowe,
toteż od razu zauważyła ciężarówkę i pociąg.
Pociąg także dostrzegł ciężarówkę, ale za pózno. Nagle zaczął przerazliwie pisz-
czeć, jak to zwykle robią dwa trące o siebie kawałki metalu, i rzeczywiście mocno
zwolnił. Prawdę mówiąc, jechał już całkiem wolno, gdy uderzył w ciężarówkę. Zdołał
nawet pozostać na torach po zderzeniu.
Za to ciężarówka odskoczyła i spadła na pobocze, tyle że nie całkiem kompletna 
jej kawałki poleciały we wszystkie strony niczym wysadzone w powietrze.
140
Rozdział dziesiąty
I. I rzekł im Nisodemus:  Wątpicie, że zdolny jestem powstrzymać moc Dekreta?
II. I odrzekli mu:  Hm. . . 
Księga nomów, Kamieniołomy, w. I-II
Huk towarzyszący zderzeniu wywołał zbiegowisko pod bramą. Tłum gęstniał z se-
kundy na sekundę, toteż nie mogło w nim naturalnie zabraknąć Nisodemusa.
 Co się stało?
141 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl