[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomyłka.
Z dołu rozległy się pełne niedowierzania pomruki. Wreszcie
ktoś przekrzyczał pozostałych, każąc im się uciszyć.
Dlaczego mamy w to uwierzyć?
My nie kłamiemy! zawył wściekle Rafe. Jake nie stracił
panowania nad sobą.
Fred nic nie miał przeciwko eksperymentowi doktor
Shelton. Chodziło o... rodzinne sprawy. Myślę zresztą, że teraz
już się z nimi uporał.
Dobra, ale gdzie on jest?
W szpitalu. Miał wypadek, kiedy jechał do miasta. W
szeregach jezdzców znów zawrzało.
Gdyby był teraz z nami znów zaczęła Julia.
Ale nie jest uciął krótko Buddy Silver. I dlatego,
szeryfie, zaraz wejdziemy w tą cholerną przełęcz. Lepiej,
żebyście ty, ta pani i ten młody, odsunęli się i pozwolili nam
przejść.
W odpowiedzi Jake uniósł lufę. Silver, nie pozostając dłużny,
wycelował w jego pierś.
Niee! krzyknęła rozpaczliwie Julia.
Albo puścicie nas do wilków, albo wreszcie przemówią
strzelby zagroził Buddy.
Julia wiedziała, że jeśli dojdzie do strzelaniny, nie będą mieli
najmniejszych szans. Jake też zdawał sobie z tego sprawę.
Pociągnął ich pod skałę, a sam wystawił lufę zza kamienia.
Julia gorączkowo poszukiwała w myśli rozwiązania. Ten
człowiek już dwa razy ryzykował dla niej swoją karierę. Teraz
gotów był ryzykować życiem. Nie mogła na to pozwolić.
Połóżcie się na ziemi zakomenderował Jake. Ja ich
zatrzymam.
Ale Julia już podjęła ostateczną decyzję.
W porządku, zwyciężyliście zawołała do kowbojów.
Rezygnuję z eksperymentu oświadczyła z determinacją,
absolutnie pewna swoich postanowień. Dajcie mi tylko czas,
by wyłapać wilki i zabrać je z powrotem do stacji badawczej. O
to jedynie proszę.
Julio, co robisz! wykrzyknął Rafe z rozpaczą.
Z drugiej strony szarpnął ją za ramię Jake.
Jak mogłaś coś takiego powiedzieć po tym, co już
przeszliśmy?
Kocham te zwierzęta oświadczyła z mocą, strząsając z
ramienia jego rękę ale ciebie kocham jeszcze bardziej i nie
chcę, żebyś się narażał. I tak już bardzo wiele dla mnie zrobiłeś,
Jake.
Mówiłem już, że zrobię wszystko dla kobiety, którą
kocham.
Spojrzała mu prosto w oczy nie wiedząc, czy ma śmiać się ze
szczęścia, czy płakać z rozpaczy. Był to zarazem najwspanialszy
i najgorszy moment w jej życiu. Jake ostatecznie udowodnił, że
ją kocha. Teraz uwierzyła mu na zawsze.
Nie chcę, żebyś się poddała powiedział.
Julia wiedziała jednak, że w ten sposób straci swoje
zwierzęta. I o dziwo, po raz pierwszy stwierdziła, że w jej życiu
jest jeszcze coś ważniejszego.
Ja też zrobię wszystko dla mężczyzny, którego kocham.
Mogę zrezygnować z eksperymentu. I zrobię to.
Nagle stojący za nimi Rafe wyszeptał:
Wstrzymajcie się z tymi górnolotnymi oświadczeniami,
dobrze? Właśnie nadciąga Beth z odsieczą!
W dali, na pustyni, widać było sunący szybko tuman kurzu.
Rafe przyłożył do oczu lornetkę.
Ludzie z rancza Freda? zapytała Julia z nadzieją, choć w
głębi ducha obawiała się kolejnej awantury.
Popatrz sama. Rafe podał jej lornetkę.
O, wielkie nieba! jęknęła, gdy kawalkada pojazdów
znalazła się w polu widzenia.
Przodem pędziły dwa wozy: jeden z emblematem lokalnej
stacji telewizyjnej, drugi z prasy. Za nimi jechał autokar z
parafii.
Przekazała lornetkę Jake owi, lecz ten zdążył już zobaczyć
sam.
Patrzyli, jak wozy hamują koło gromady jezdzców i
pasażerowie w pośpiechu wysiadają. Do dziennikarzy szybko
dołączyła grupa uczniów.
Julia dostrzegła wśród nich jasną głowę Beth, a potem
potężną postać Pilar, która energicznie kierowała dziećmi.
Jakimś cudem zdołały zaalarmować nie tylko mass media, ale
i szkołę, która zaadoptowała Cochise a.
One są szalone! wykrzyknęła, chwytając Jake a za ramię.
I wspaniałe dodała ze wzruszeniem. Cała trójka zaczęła
schodzić ze skały.
Rafe pierwszy znalazł się na dole. Dzieci bojowo
maszerowały przez pustynię niosąc pospiesznie namalowany
transparent, nawołujący do ocalenia wilka. Wśród jezdzców
rozległy się przekleństwa, a potem zakłopotane śmieszki.
Zmieszani odwiesili strzelby na kulbaki. Niektórzy rozpoznali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]