[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go do dziurki od klucza i zaczął nim kręcić na wszystkie strony. Za chwilę maszynistki zaczną się
interesować, co mu zabiera aż tyle czasu.
Z trzaskiem, który wydał mu się hukiem gromu, drzwiczki otworzyły się. Pierwszą
rzeczą, na którą padło spojrzenie Petera, było kartonowe pudełko z sześcioma gumowymi
stemplami. Odwrócił jeden z nich i przeczytał napis.
Przetłumaczył go: -  Autentyczność poświadcza Meunier, Paryż .
Opanował ogarniające go uniesienie. Jak teraz wynieść to z budynku?
Pieczątka i papier firmowy stanowiły zbyt dużą paczkę, by ją przenieść obok strażników
przy wyjściu i dostarczyć do domu. A do tego będzie musiał przez resztę dnia ukrywać ją przed
starym.
Doznał nagłego natchnienia. Wyjął z kieszeni scyzoryk, wsunął ostrze pod gumową część
pieczątki i zaczął piłować, aby oddzielić ją od drewnianej podstawki, do której była przyklejona.
Polerowane drewno wyślizgiwało mu się z mokrych od potu dłoni.
- Czy już znalazł pan to, czego szukał? - rozległ się dziewczęcy głos za jego plecami.
Znieruchomiał.
- Dziękuję, już to mam - odpowiedział. Nie odwrócił się. Usłyszał oddalające się kroki.
Gumowy napis oddzielił się od spodu stempla. Na półce Peter znalazł dużą kopertę.
Włożył do niej papier firmowy i płaski kawałeczek gumy. Z innego pudełka wyjął pióro i napisał
na wierzchu nazwisko i adres Mitcha. Następnie zamknął stalową szafkę, wziął paczkę
potrzebnych staremu formularzy i wyszedł.
W ostatniej chwili przypomniał sobie o zgiętym spinaczu. Cofnął się, znalazł go na
podłodze schowka i wsadził do kieszeni.
Uśmiechnąwszy się do maszynistek wyszedł z ich biura. Zamiast wrócić natychmiast do
pomieszczenia starego, zaczął spacerować po korytarzach, aż natknął się na drugiego gońca.
- Czy możesz mi powiedzieć, gdzie mam to zanieść, by zostało wysłane pocztą? - zapytał.
- Pocztą lotniczą - dodał.
- Zaniosę to dla pana - odrzekł chętnie goniec. - Popatrzył na kopertę. - Trzeba na niej
napisać  pocztą lotniczą .
- Doprawdy?
- Proszę się nie martwić, ja się tym zajmę - powiedział chłopiec.
- Dziękuję bardzo. Peter wrócił do pakowalni.
- Dużo czasu ci to zabrało - odezwał się stary.
- Zabłądziłem - wyjaśnił Peter.
Trzy dni pózniej, wieczorem, w wynajętym przez Petera tanim pokoju umeblowanym,
odezwał się telefon. Dzwoniono z Londynu.
- Nadeszło - stwierdził głos Mitcha.
- Bogu niech będą dzięki - odrzekł Peter. - Wrócę jutro.
Gdy wszedł Peter, Szalony Mitch siedział w pracowni na podłodze, oparłszy o ścianę
kudłatą, rudą głowę. Pod przeciwległą ścianą stały szeregiem trzy płótna Petera. Mitch ze
zmarszczonymi brwiami przyglądał się im uważnie, trzymając w dłoni puszkę piwa
pasteryzowanego.
- Wiesz - odezwał się Mitch - ze wszystkich ludzi na świecie ty jeden zasługujesz na to,
by żyć z malarstwa.
- Dzięki. Gdzie jest Anne?
- Wyszła po zakupy. - Mitch dzwignął się na nogi i podszedł do upaćkanego farbami stołu.
Podniósł kopertę, którą Peter natychmiast rozpoznał. - Oderwanie gumy od stempla to był
dowcipny pomysł - dodał. - Ale czemu wysłałeś to pocztą?
- Nie było innego sposobu, by bezpiecznie wynieść wszystko z budynku.
- Chcesz powiedzieć, że to firma ci to wysłała?
Peter potwierdził.
- Jezu. Mam nadzieję, że nikt nie zapamiętał nazwiska na kopercie. Czy zostawiłeś
jeszcze jakieś inne kompromitujące ślady?
- Tak. - Peter wziął puszkę Mitcha i pociągnął wielki łyk piwa. Otarł usta przedramieniem
i oddał puszkę. - Musiałem powołać się na Charlesa Lampetha.
- Czy sprawdzili u niego twe referencje?
- Tak przypuszczam. W każdym razie nalegali, bym im podał jako gwaranta kogoś im
znanego i osiągalnego telefonicznie.
Mitch przysiadł na brzegu stołu i podrapał się po brzuchu. - Czy zdajesz sobie sprawę, że
zostawiłeś ślad, jak czołg M1?
- Tak zle nie jest. Oznacza to, że być może będą w stanie z czasem nas wykryć. Ale nawet
wówczas nie będą mogli niczego udowodnić. Lecz co to ma za znaczenie, jeśli nie mogą nas
nakryć, zanim skończymy? Ostatecznie potrzeba nam zaledwie paru dni.
- Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Peter odwrócił się i usiadł na niskim stołku. - A jak tam z twoją częścią roboty?
- Wspaniale. - Mitch nagle poweselał. - Wciągnąłem w to Arnaza... On nas sfinansuje.
- A co on będzie z tego miał? - zaciekawił się Peter.
- Kupę śmiechu. Ma ogromne poczucie humoru.
- Opowiedz mi o nim.
Mitch przełknął resztę piwa i precyzyjnym rzutem ulokował puszkę w koszu na śmieci. -
Człowiek po trzydziestce, pół Irlandczyk i pół Meksykanin, wychowany w USA. Gdy miał około
dziewiętnastu lat, zaczął od sprzedawania z furgonetki obrazów na amerykańskim Zrodkowym
Zachodzie. Błyskawicznie zrobił forsę, otworzył własną galerię, nauczył się trafnie oceniać
dzieła sztuki. Przyjechał do Europy na zakupy, spodobało mu się tutaj i został. Teraz już
posprzedawał swe galerie. Stał się kimś w rodzaju międzykontynentalnego impresaria sztuk
plastycznych; kupuje i sprzedaje, robi kupę szmalu i wyśmiewa się z tamtych bandziorów jak
stąd do mostu. Facet raczej pozbawiony skrupułów, ale czuje do światka handlarzy sztuką to
samo co my.
- Ile pieniędzy wyłożył?
- Tysiąc funciaków. Ale da nam więcej, jeśli będzie trzeba.
Peter gwizdnął. - Byczy facet. Jaki jeszcze numer wyciąłeś?..
- Otworzyłem rachunek bankowy na fałszywe nazwiska.
- Jakie?
- George Hollows i Philip Cox. Byli moimi kolegami w koledżu. Powołałem się na
referencje rektora i sekretarza koledżu.
- Nie jest to niebezpieczne?
- Nie. W koledżu jest ponad pięćdziesięciu wykładowców, więc ślad wiodący do mnie jest
całkiem nikły. Bank może napisać do tych, na których się powołałem, by spytać, czy Hollows i
Cox są rzeczywiście wykładowcami i mieszkają pod podanymi adresami. Otrzymają odpowiedz,
że tak.
- A jeśli gwaranci wspomną o tym Hollowsowi i Coxowi?
- Nie zobaczą się z nimi. Początek roku szkolnego za cztery tygodnie, a ja przypadkiem
wiem, że jedni i drudzy nie utrzymują stosunków towarzyskich.
Peter uśmiechnął się. - Dobra robota.
Usłyszał otwierające się drzwi wejściowe i głos Anne, wołającej hello.
- Hej, tam na górze - krzyknęła.
Weszła i ucałowała go. - Widzę, że wszystko dobrze poszło - powiedziała. Jej oczy
błyszczały z podniecenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl