[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gor№cego dotyku byіa skazana na њmierж.
Speszona, poіoїyіa dіonie na jego piersi, czuj№c pod palcami miкњnie. Gdy gіoњno
odetchn№і, otworzyіa oczy i spojrzaіa na niego pytaj№co.
- Przepraszam, nie chciaіam... - zaczкіa cicho.
- To bardzo przyjemne - uspokoiі j№ z uњmiechem. - Ja teї potrafiк wydobyж z ciebie
takie westchnienie.
Zwinкіa siк w њrodku jak kociak spodziewaj№cy siк pieszczoty. Drїaіa, zszokowana
obrazami, ktуre przesuwaіy siк w jej wyobraџni.
- Ty... mуgіbyњ? - spytaіa szeptem, choж nie to chciaіa powiedzieж, ale byіa zbyt
nieњmiaіa i niedoњwiadczona, їeby ubraж swoje uczucia we wіaњciwe sіowa.
Od razu zrozumiaі, їe Nell zgadza siк na wszystko. Jego rкce powiedziaіy mu juї, їe ta
dziewczyna ukrywa swoje њwiatіo, przynajmniej to fizyczne. Pragn№і tego zbliїenia jak
niczego innego w їyciu, chociaї wci№ї do koсca nie byі w stanie poj№ж, co go w niej aї tak
poruszyіo.
- Tak - odparі, pochylaj№c siк znowu nad jej wargami. - Mogк, oczywiњcie.
Tym razem jego palce zajкіy siк zapiкciem jej stanika. Poradziі sobie z nim tak
Strona 28
Palmer Diana - Long tall Texans series 03 - Pustynna gorД…czka
szybko, їe prawie siк nie zorientowaіa. Nie cofnкіa siк jednak, nie protestowaіa. On zaњ,
coraz bardziej podniecony, chciaі na ni№ patrzeж. Chciaі widzieж jej oczy, kiedy jej dotykaі.
Uniуsі gіowк. Ciemny bіysk w jego џrenicach najpierw j№ zaniepokoiі, ale jego palce
tak delikatnie sunкіy po jej ciele, їe uspokoiіa siк. Rozbudzaі kolejno jej zmysіy, aї ciaіo Nell
zapragnкіo wiкcej niї rozum, poniewaї chciaіo wymusiж na Tylerze kontakt, ktуrego z
rozmysіem odmawiaі.
- Ty... ler? - szepnкіa spіoszona.
Podіoїyі rкkк pod jej kark.
- Cii - szepn№і. Jego druga rкka poruszaіa siк powoli, aї Nell uniosіa siк do gуry,
wstrz№sana dreszczem. A jej oczy juї tylko bіagaіy. - Juї dobrze - szeptaі. - Juї dobrze,
kochanie.
Jego palce doprowadzaіy j№ do szaleсstwa. Zupeіnie jakby kaїda komуrka jej ciaіa
zostaіa naci№gniкta jak strun№ jakby napiкcie groziіo rozerwaniem jej na pуі. Wbiіa
paznokcie w ramiк Tylera, a kiedy sobie to uprzytomniіa, przeraziіa siк wіasnym
zachowaniem.
- Ja... nie chciaіam. - Rozmasowaіa delikatnie czerwone њlady, ktуre zostawiіy jej
paznokcie. - Przepraszam, nie mogіam... siк powstrzymaж.
- Nic mi nie zrobiіaњ - odparі іagodnie. - Zdajesz sobie sprawк, їe robiк to specjalnie.
Wiesz, dlaczego?
- Nie. - Podskoczyіa, bo jego dіoс zbliїyіa siк do jej piersi.
- Bo to bardzo przypomina symfoniк, maleсka - szepn№і, uњmiechaj№c siк do niej. -
Zaczyna siк powoli, spokojnie, a potem napiкcie buduje siк aї do crescendo. Kiedy dam ci
wreszcie to, o co tak prosisz, poczujesz tak№ rozkosz, ktуrej nie potrafiк ci opisaж sіowami.
Zacisnкіa zкby, bo napiкcie, o ktуrym mуwiі, byіo juї i tak nie do zniesienia.
- Ale... kiedy?
- Teraz...
Poіoїyі wargi na jej ustach, jego rкka przykryіa jej pierњ. To byіo jak wybuch
fajerwerkуw. Krzyczaіa, drї№c na caіym ciele, i nie mogіa siк uspokoiж. Chwyciіa go za
rкkк i uwiкziіa j№ w swojej dіoni. Potem siк rozpіakaіa, a on caіowaі j№ jeszcze bardziej
gor№co, aї wreszcie przez dіugie sekundy w pokoju sіychaж byіo tylko ich poі№czone
oddechy.
- To jeszcze nie wszystko. - Zacz№і rozpinaж jej bluzkк, patrz№c jej w oczy. - Dalej
siк teraz nie posunк, przyrzekam ci. Ale muszк... muszк na ciebie patrzeж.
Ciкїkie powieki Nell opadіy. Nie byіa w stanie protestowaж. Rozkosz byіa sіodka jak
miуd i kompletnie obezwіadniaj№ca. Pragnкіa wiкcej. I chciaіa, by Tyler na ni№ patrzyі.
Nadzwyczajnie byіo zagl№daж mu w oczy, kiedy pozbawiaі j№ bielizny, i kiedy
pуџniej oparі j№ o poduszki i siadі wpatrzony w jej nabrzmiaіe piersi.
- Kiedyњ widziaіam taki film - szepnкіa - trochк nieprzyzwoity. Tamten mкїczyzna...
on nie tylko dotykaі kobiety, on dotkn№і wargami...
- Tutaj? - spytaі, gіadz№c jej piersi.
- Tak.
- Chcesz, їebym teї tak zrobiі?
Zaczerwieniіa siк, ale nie zamierzaіa udawaж.
- Tak.
Wraїenie przeszіo jej najњmielsze oczekiwania. Nie usіyszaіa zatem od razu pukania
do drzwi. Drugi raz ktoњ zastukaі gіoњniej. Nell leїaіa bez ruchu, Tyler teї znieruchomiaі.
Powoli wyrуwnaі oddech, zerkn№і przez otwarte drzwi sypialni do salonu, wci№ї
przebywaj№c w innym њwiecie.
- Panie Jacobs, przyniosіem pocztк. Wsunк j№ pod drzwi.
To byі gіos Chappy'ego. Dziкki Bogu zaraz siк oddaliі. Policzki Nell zapіonкіy z
nagіa, kiedy wyobraziіa sobie, co by siк staіo, gdyby Chappy wszedі jednak do њrodka.
Tyler spojrzaі na ni№ spokojnie, przesuwaj№c wzrok z jej oczu na spuchniкte wargi,
a stamt№d na alabastrow№ skуrк.
- Jak siк czujesz? - spytaі szeptem. - Nie przestraszyіem ciк?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]