[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wydobywają codziennie spod ziemi? I dlaczego Thorgal był dla nich
tak ważny?
- Połączmy siły - rozkazał Thorgal. - Musimy przypuścić atak. Nie
wiem, jak dostaniemy siÄ™ do tej dziwnej fortecy, ale znajdziemy
sposób.
Zanim ludzie zdążyli go posłuchać, kopuła pałacu zaczęła
promieniować światłem bardziej oślepiającym niż śnieg, który ich
otaczał. Ludzie z ludu Annuniaqa krzyczeli w panice i padli na kolana.
Wikingowie cofnęli się o dwa kroki.
- To bogowie! - krzyknął ktoś. - Nie możemy walczyć z bogami.
- Odyn porazi nas gromem! - wrzasnÄ…Å‚ ktoÅ› inny.
Tylko Thorgal i Joründ stali niewzruszeni. Olbrzym dobyÅ‚ miecza -
miecza z rÄ™kojeÅ›ciÄ… w ksztaÅ‚cie orÅ‚a, który odebraÅ‚ Björnowi, zanim
porzucił go na morzu - ale stał jak zahipnotyzowany niezwykłym
widokiem.
- Oni mają rację, Thorgalu - wybełkotał. - Uciekajmy, póki jest
jeszcze czas!
Thorgal wziÄ…Å‚ miecz z rÄ…k Joründa, który nawet nie zaprotestowaÅ‚, i
ruszył naprzód. Nie odczuwał najmniejszego strachu, za to przed
siebie wiodła go niepohamowana ciekawość. Nie oglądając się za
siebie, wspiął się na wzgórze, a kiedy zatrzymał się przed potężną
kopułą, w tajemniczy sposób wiedział, co ma robić, jakby wiedza ta
wynurzyła się nagle gdzieś z dna najodleglejszych wspomnień.
Za dotknięciem jego ręki ściana rozsunęła się bezgłośnie,
umożliwiając wejście. Thorgal spojrzał w niebo, jakby miał je widzieć
po raz ostatni, i śmiało wkroczył w nieznane. Wejście zamknęło się za
nim, ale on nie zwrócił na to uwagi. W najśmielszych marzeniach nie
mógł sobie wyobrazić miejsca, w którym się znalazł. Zciany były
przezroczyste jak lód, na jakim ślizgają się na łyżwach dzieci, a
przedziwna drabina o szerokich stopniach przepadała gdzieś we
wnętrznościach ziemi. Jestem u wrót Helu, pomyślał młody człowiek.
Nie odczuwał jednak strachu, a wewnętrzny głos podpowiadał mu,
żeby zejść w dół. Wydawało mu się, że idzie bez końca, a może tylko
jedną chwilkę, aż stanął przed kolejnymi drzwiami. Kiedy się do nich
zbliżył, rozsunęły się, ukazując pokój większy niż cała chata
Gandalfa. Czterdzieści foteli przypominających trony pokrytych
czerwoną skórą zwierząt, o jakich istnieniu Thorgal do tej pory nie
miał pojęcia, stało wokół tajemniczego pochyłego stołu ozdobionego
wyrzezbionymi motywami. W pomieszczeniu tym zobaczył Aaricię.
Leżała na gołej ziemi. Kiedy Thorgal wszedł, uniosła głowę i minęło
parę chwil, zanim dotarło do niej to, co zobaczyła. Zerwała się i
podbiegła do swego ukochanego.
- Thorgalu! Jesteś! Nareszcie! Wiedziałam, że po mnie przyjdziesz.
Ciągle trzymając miecz w ręku, przyciskał dziewczynę do piersi i
odgarniał z jej twarzy jasne włosy.
- Moja ukochana - szeptał jej do ucha - moja ukochana, ty żyjesz!
Bogom niech będą dzięki.
OdsunÄ…Å‚ jÄ… lekko od siebie i delikatnie ujÄ…Å‚ jej twarz w szorstkie
dłonie.
- Nie zrobiła ci krzywdy? Jesteś pewna?
Dziewczyna pokręciła głową.
- Nie, nic mi nie zrobiła. Wytłumaczyła mi tylko, że będę służyła za
przynętę, żeby ściągnąć cię do niej, i przyrzekła także, że nie zrobi ci
nic złego i...
- Ona! - przerwał jej Thorgal. - Slivia!
Wpadł we wściekłość i uniósł miecz.
- Nadszedł wreszcie czas, żeby skończyć z tą przeklętą czarodziejką
przynoszącą śmierć i nieszczęście!
- Thorgalu, zaczekaj! - próbowała go powstrzymać Aaricia.
Jednak Thorgal słuchał już tylko podszeptów ogarniającego go
straszliwego gniewu. Ta kobieta zabijała i zniewalała... Nadszedł czas,
żeby za to zapłaciła. Instynktownie pobiegł w stronę korytarza, na
którego końcu świeciło światło. Niewiarygodnie szybko wpadł do
jeszcze większej niż poprzednia sali.
StanÄ…Å‚ jak wryty.
Po obydwu stronach sali leżeli mężczyzni i kobiety ubrani w proste
białe tuniki. Były ich dziesiątki, a może nawet setki. Oddzielała ich od
Thorgala przezroczysta ściana, jaką widział już wcześniej. Mieli
zamknięte oczy i wydawało się, że śpią. W głębi, na tronie pokrytym
skórą, siedziała Slivia.
- Nie bój się, Thorgalu - powiedziała na powitanie. - Oni wszyscy
od lat nie żyją.
Mężczyzna zacisnął dłoń na rękojeści miecza.
- Ja jestem ostatnia - ciągnęła. - Przybyłeś nareszcie, ale jesteś za
pózno.
- Wytłumacz mi! - domagał się Thorgal. - Od kiedy spotkaliśmy się
przy pierścieniu ofiarnym, mówisz zagadkami. Kim dla ciebie jestem?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]