[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a ja odpowiedzi nie znałem. Teraz ją znam i brzmi ona: tak.
Dzięki przesadzonej i niespodziewanej reakcji brata na słowa
księdza pani Di Prima miała okazję stwierdzić, że on naprawdę
dziwaczeje, jakby już pojawiły się u niego pierwsze objawy demen-
cji. Doktor Mendicó bowiem, który wstał z fotela, aby powitać
księdza, gdy usłyszał te słowa, chwycił go za ramię, kazał mu się
schylić i obejmując go swoimi krótkimi rękami, złożył na jego
246
policzkach dwa siarczyste pocałunki... i pozostał tak, trzymając
go uparcie w objęciach. Ojciec Arena zaś wcale nie próbował się
uwolnić, jak gdyby uznał to zachowanie za najzwyklejszą rzecz.
W końcu starsi panowie rozdzielili się i odwrócili w kierunku
pani Di Prima jak dwaj zaskoczeni uczniacy.
Ojciec Arena, zmieszany, wyjąkał słowa pożegnania. Doktor od
prowadził go do drzwi i w momencie rozstania powiedział po
cichu:
- Wspaniała jest ta Mennulara i prawdą jest to, co mówią: że
miłość w metrykę nie zagląda!
Jeszcze raz objął ojca Arenę i powrócił do siostry, do salonu.
- Mimmo, co miał na myśli ksiądz, udzielając tej odpowiedzi?
- natychmiast zapytała pani Di Prima, gotowa zarzucić brata
kolejnymi pytaniami.
- Concetto, to sÄ… prywatne sprawy i nie powinny ciÄ™ intereso
wać. Dlatego proszę cię, przestań - odrzekł jej doktor.
Pani Di Prima poszła obrażona do swojego pokoju, a doktor
Mendicó, zadowolony jak nigdy, oddał się w samotności lekturze
gazety.
Epilog
Gaspare Risico otrzymał niewielki awans i wyjechał do Palermo.
Massimo i Carmela Leone przeprowadzili się do pałacu Alfallipów,
by zamieszkać razem z panią Adrianą, i pozostali w nim aż do jej
śmierci w roku 1967.
Wkrótce potem, po gwałtownej kłótni, Carmela i Massimo
wystąpili o separację. Carmela otworzyła w Roccacolombie sklep
odzieżowy, który cieszył się sporym powodzeniem. Mieszkała
w pałacu i często spędzała samotne wieczory, siedząc przy stoliku
i układając puzzle: bardzo je polubiła po tym, jak próbowała
skleić greckie wazy, które wspólnie z bratem i siostrą potłukli
owego pamiętnego trzydziestego września 1963 roku. A ponieważ
całkiem niezle jej to wyszło, zdecydowali się zawiezć fragmenty
kolekcji ojca (odrestaurowano je potem i umieszczono w muzeal
nych gablotach) do magistra Palmeriego z regionalnego muzeum
archeologicznego. Uczynili to w akcie skruchy, aby obłaskawić
ducha Mennulary, która w ich oczach była teraz wszechpotężna
i nabrała demonicznych cech.
Puzzle stały się wieczornym pocieszeniem i obsesją Carmeli,
czymś na kształt rytuału, który zawieszany bywał jedynie cztery
razy do roku, kiedy to przystojny przedstawiciel pewnej firmy
dziewiarskiej z Neapolu przyjeżdżał na Sycylię, aby zebrać zamówie
nia od klientek. Wtedy to Carmela rzucała się w ramiona przed
stawiciela i oddawała tej sezonowej, spokojnej, acz zmysłowej mi-
248
łości. Kiedy Neapolitańczyk udawał się do innych prowincji, zmysły
Carmeli ulegały uśpieniu. A ona, pocieszając się układaniem puzzli,
czekała na kolejną wizytę.
Massimo Leone zamieszkał u siostry i prowadził jakieś lewe
interesy. W wieku pięćdziesięciu lat zrobił dziecko pewnej dziew
czynie z Katanii, a jej bracia zaczęli mu grozić. Aby uciec przed
prześladowcami, za radą szwagra Massimo przeniósł się do innego
miasta i w Roccacolombie nikt już o nim nie słyszał.
Lilla stała się szanowaną bywalczynią rzymskich salonów. Or
ganizowała też eleganckie przyjęcia w swoim pięknym nowym
domu, w którym na honorowym miejscu postawiła dwie greckie
wazy. Intelektualna elita Rzymu podziwiała ten wspaniały przy
kład twórczości z obszaru Wielkiej Grecji. Lilla została również
jednym z sędziów w odbywającym się co roku festiwalu muzycz
nym La Mennulara", znanym i cenionym na całej wyspie.
Gianni wraz z żoną i synem Oraziem prowadził w Katanii
dostatnie i spokojne życie. Zrobił skromną karierę naukową. Nigdy
się nie domyślił, że Orazio nie jest jego dzieckiem, lecz synem
dobrego przyjaciela rodziny, zaprzyjaznionego z żoną. Kiedy Gianni
i jego żona przyjeżdżali do Roccacolomby na wakacje lub na festiwal,
często zabierając ze sobą przyjaciół, zatrzymywali się w pałacu
Alfallipów, który był już nieco zaniedbany. Wszyscy zajmowali
pokoje na pierwszym piętrze. Mały Orazio został poczęty w gabinecie
mecenasa Alfallipe, na kanapie naprzeciwko kominka.
Mieszkańcy Roccacolomby szybko zapomnieli o Marii Rosalii
Inzerillo, zwanej Mennulara, ale nadal z dumÄ… wspominajÄ… wybit
nego obywatela, mecenasa Orazia Alfallipe, wielkiego uczonego
i kolekcjonera, którego imię przynosi miasteczku zaszczyt.
Podziękowania
Dzięki opóznionemu rejsowi British Airways na trasie Palermo-Londyn
2 września 2000 roku zstąpiło na mnie natchnienie, które zaowocowało
tą powieścią. Z tego właśnie powodu - ale również ze względu na ów
lotniczy" związek, który pozwala mi utrzymywać więz między moimi
dwiema ojczyznami - książkę tę dedykuję liniom British Airways.
Chciałabym też oficjalnie podziękować dwóm osobom za rolę, jaką
odegrały przy powstawaniu tej powieści: Giovannie Salvii, pierwszej czy
telniczce i pełnej zapału korektorce, hojnej i taktownej pomysłodawczyni,
a teraz też i przyjaciółce, oraz redaktorowi z wydawnictwa Feltrinelli,
Albertowi Rollo. Jego nieustająca pomoc i cierpliwość były tak samo
cenne jak jego profesjonalne i trafne uwagi. Praca z nim była przyjem
nością i niekończącą się nauką. Jego pomoc nie ograniczała się jednak
tylko do nauki: przyznane przez niego stypendium wychodziło daleko
poza program. Dzięki niemu odkryłam znaczenia angielskich i sycylijskich
słów, których istnienia nawet nie podejrzewałam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]