[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Podniósł szklankę i odstawił ją na stolik. Woda ścieka
ła z blatu na koronki i szyfony.
162
Gina ruszyła wolno przez sypialnię. Lustro zdjęto i oparto
je o ścianę. Z łóżka ściągnięto pościel i rzucono ją na podłogę.
- Nigdy wcześniej nie zostałam okradziona - powie
działa księżna z lekkim drżeniem w głosie.
- Teraz też nie - stwierdził Sebastian. - Co najwyżej spra
wiono ci kłopot. Chyba nie wpadniesz z tego powodu w hi
sterię? Służba wszystko posprząta. Ciekawe, czy przetrząsnę
li jeszcze jakiś pokój? Bo dlaczego mieliby wybrać akurat
twój? - Bonnington skierował się do drzwi. - Lepiej już pój
dę. Nie chciałbym, żeby zobaczono mnie w twojej sypialni.
- Nie sądzę, by ktoś uwierzył, że zrzuciliśmy pościel
z łóżka w szale namiętności.
Markiz zmrużył oczy.
- To był tylko żart! - zapewniła pospiesznie Gina. Na
stępnie schyliła się i bezmyślnie podniosła z dywanu dwa
gorsety. - Czy ciebie kiedyś okradziono?
- Kilka razy. Kradzieże w wiejskich rezydencjach stały
się ostatnio prawdziwą plagą. W zeszłym roku w Foakes
ktoś zabrał mi dwie spinki od koszuli.
- A wyrzucił na środek twoją bieliznę?
Sebastian spojrzał na gorsety, które trzymała w ręce,
i czym prędzej uciekł wzrokiem.
- Tutaj szukali biżuterii. Często ukrywa się ją w osobi
stych rzeczach. Poinformuję lady Troubridge o incyden
cie. Na pewno zechce przepytać służbę.
Po jego wyjściu Gina jeszcze raz rozejrzała się po po
bojowisku. Podniosła z dywanu jedwabną pończochę, ale
nigdzie nie mogła dojrzeć drugiej. Wszystkie listy od
Bicksfiddle'a leżały na podłodze. Zamiast je zbierać, usia
dła na gołym materacu, żeby poczekać na Annie. Nieważ
ne, co mówił Sebastian; i tak była wstrząśnięta.
- Do diaska!
W drzwiach stał wzburzony diuk. Gina pociągnęła no
sem. Do oczu napłynęły jej łzy.
163
Cam podszedł do łóżka, bez wysiłku wziął ją na ręce
i usiadł, sadzając ją sobie na kolanach.
Księżna była zbyt zaskoczona, żeby protestować.
Oparła głowę o pierś męża.
- Zabrali coś?
Gina potrząsnęła głową, ale uniosła w górę gorsety,
które nadal trzymała w rękach.
- Spójrz!
- Dranie! - warknął Cam.
Ginie zadrżała broda.
- Nie wiem, czy jeszcze kiedyś będę chciała je nosić.
- Aotry! - ryknął diuk. - Zastrzelę ich za to!
%7łona uroniła kilka łez na jego czarny surdut. Cam po
głaskał ją po ramieniu i wręczył jej dużą białą chusteczkę.
W tym momencie pojawiła się sama gospodyni.
- O Boże! - wykrzyknęła. - Nienawidzę złodziei, nie
nawidzę ich! Nic ci nie jest, moja droga?
Gina wiedziała, że powinna wstać z kolan męża, ale
Cam tulił ją tak mocno, że nie ruszyła się z miejsca.
- Jej książęca mość jest zdenerwowana - powiedział. -
Zaprowadzę ją do biblioteki na czas sprzątania pokoju.
- Doskonały pomysł - stwierdziła lady Troubridge.
Diuk dzwignął się z łóżka i ruszył do drzwi, nie wypusz
czając żony z objęć. Na korytarzu Gina zaczęła się wyrywać.
- Puść mnie. Jeszcze spadnę na ziemię.
- Nie spadniesz.
- Jestem za duża, żeby nosić mnie na rękach. Postaw
mnie, proszę.
- Nie.
- Cam!
- Tak jest lepiej. Przynajmniej nie przypominasz spło
szonego zająca o czerwonych oczach.
- Mogę sama zejść na dół? - zapytała Gina błagalnym
tonem. - To krępujące.
164
- Dla kogo? - Ale kiedy dotarli do podestu, stwierdził: -
Może masz rację. - Postawił ją na ziemi i rozejrzał się szyb
ko. Upewniwszy się, że w pobliżu nikogo nie ma, otoczył
żonę ramionami. - Musiałem jakoś odwrócić twoje myśli
od niepowetowanej straty, jaką poniosłaś.
- Jakiej straty? - zdziwiła się Gina.
-Tak szybko zapomniałaś o gorsetach? Ciekawe, jak
wyglądałabyś bez niczego pod suknią.
- Dlaczego...
Cam uciszył ją pocałunkiem, jego dłonie błądziły po jej
ciele. Gdy dotknął piersi przez trzy albo cztery warstwy
tkaniny, Gina rozchyliła usta... Ledwo zdążył stłumić jej
okrzyk.
- Nigdy nie będziesz mogła kochać się na dworze -
szepnął jej do ucha.
Z obawy, że ktoś pojawi się na schodach, odsunął się
i poprawił jej suknię.
- O czym ty mówisz? Anglicy nie robią takich rzeczy!
Poganin!
Mąż się roześmiał.
- Chętnie uwierzę, że niektórzy nigdy tego nie robili.
Idąc w dół po schodach, Gina obejrzała się przez ra
mię, a Cama naszła nieprzeparta ochota, żeby potargać jej
włosy. Z tą postawą, dumnym krokiem i sposobem mó
wienia wyglądała w każdym calu na księżną.
- Gdybym się z tobą ożenił...
- Przecież się ożeniłeś.
-Wiesz, co mam na myśli. Pewnego dnia, kiedy za
mieszkam w Girton, jako prawdziwy poganin zabiorę
moją żonę do konwaliowego lasu.
Gdy dotarli do holu, Cam szybko zdecydował, że pój
dą na spacer. Gina ściągnęła brwi, jakby się nad czymś za
stanawiała.
- Nie pamiętasz konwaliowego lasu? - spytał.
165
- Oczywiście, że pamiętam! Zostawiłeś mnie tam kie
dyś w środku nocy. Jak mogłabym zapomnieć?
- Ja zapomniałem. - Cam się roześmiał. - Uciekliśmy
ci ze Stephenem, tak?
- Powiedzieliście, że w tym lesie są upiory - przypo
mniała mu Gina z oburzeniem.
- Okazałaś się zbyt dobra w łowieniu ryb. Musieliśmy
pokazać ci twoje miejsce. Poza tym uratowaliśmy cię po
pięciu minutach, tak czy nie?
- Uhm - mruknęła Gina, otwierając drzwi bawialni.
Powitał ją gwar głosów niczym brzęczenie roju pszczół.
Najwyrazniej goście już wiedzieli o niemiłej przygodzie,
która spotkała księżną. Diuk ukłonił się i wycofał pospiesz
nie. W tym momencie nie miał ochoty na towarzystwo.
%7łona doprowadzała go do szaleństwa. Zbyt długo oby-
wał się bez kobiety, ot co. A ponieważ akurat tej jednej
musiał unikać za wszelką cenę, nic dziwnego, że kusiła go
jak zakazany owoc.
Już spokojniejszy, razno pomaszerował do stajni.
Najważniejsze, żeby Gina pozostała dziewicą. Ale jeśli
chciała z nim poeksperymentować, zanim wskoczy do łóż
ka nadętego markiza, dlaczego miałoby mu to przeszkadzać?
Musi zapytać lady Troubridge, czy na terenie posiadło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl