[ Pobierz całość w formacie PDF ]
u tego przesympatycznego dziwaka. Musiała wówczas walić do drzwi przez dobre pięć minut, zanim
jej pukanie przebiło się przez dzwięki opery Mozarta Wesele Figara" i dotarło do uszu gospodarza. -
Posiada bogatą kolekcję płyt z najsławniejszymi dziełami operowymi, które odtwarza na starym
gramofonie. Ale to nie wszystko. Bo sam również śpiewa i kiedy rozlega się jakaś męska aria, zawsze
głosowi Placida Dominga lub Mario del Monaco towarzyszy tenor Angelo Pantoniego. Dodaj do tego
ujadanie jego psa, który oczywiście wabi się Puccini, a będziesz miał cały wachlarz dzwięków. Ange-
lo, mimo podeszłego wieku, dysponuje nadal pięknym głosem, Puccini zaś, z braku zdolności
wokalnych, za-
161
dowala się zwykłym szczekaniem. W sumie robią hałas na całą okolicę. Ale nikt dotąd się nie skarżył.
Właściciel pizzerii po prawej był również miłośnikiem opery, zaś Helen Stein, sąsiadka z drugiej
strony, jest prawie kompletnie głucha. Pan Pantoni jest przeświadczony, że choćby szukał latami,
nigdzie nie znajdzie lepszego sąsiedztwa.
- Amator opery i jego pies. Widzę, że nasza galeria osobliwości zaczyna się zapełniać. A co z Helen
Stein? Dlaczego i ona trzyma się kurczowo swojego domu?
Miranda już otwierała usta, żeby odpowiedzieć, gdy powstrzymał ją podniesieniem ręki.
- Nie. Pozwól mi zgadnąć. Głucha jak pień Helen Stein udziela lekcji gry na fortepianie pozbawionej
muzycznego słuchu młodzieży, w związku z czym liczy się z możliwością, że w przypadku
przeprowadzki straci klientelę. Albo też do tego stopnia jest związana ze swoim domostwem, że nie
zniosłaby myśli o jego zburzeniu.
- Doprawdy, można cię pokochać, panie Prescott -powiedziała Miranda drżącymi wargami. - Dowiedz
się zatem, że Helen Stein jest cudowną starszą panią, która kilka miesięcy temu, poślizgnąwszy się
podczas gołoledzi, złamała biodro. Tak się poznałyśmy. Polubiłam ją, a ona też nie szczędzi mi
dowodów sympatii. Helen Stein za największy skarb uważa wolność i niezależność. Zachowanie
niezależności nie jest w jej przypadku łatwe, tym bardziej że jej córka już od dawna nosi się z
zamiarem sprzedania domu i przeprowadzenia się wraz z matką, pięciorgiem dzieci - żadne nie
przekroczyło dziesięciu lat - i mężem do czegoś większego.
162
WIOSENNE FANTAZJE
Twoja oferta postawiła ją wręcz pod ścianą. Długo uważała, że nie ma żadnego wyboru i musi się
poddać.
- Aż zjawiłaś się ty ze swoimi genialnymi pomysłami - powiedział z niesmakiem w głosie i na twarzy.
-Mirando, wtykasz nos w nie swoje sprawy i dobrze o tym wiesz. Zaproponowałem im pieniądze.
Konkretną gotówkę, dzięki której będą mogli rozwiązać wiele spraw bytowych. Wszystko, co ty
potrafiłaś im zaoferować, to uprawianie gry na zwłokę. W końcu i tak przegrają, z przyczyn
zdrowotnych, gdyż nie są młodzikami, albo z powodu nacisku ze strony krewnych. A tymczasem...
- A tymczasem - przerwała mu z pewną satysfakcją w głosie - wstrzymuję budowę twojego hotelu i
drenuję cię z pieniędzy. Bo nigdy nie uwierzę, że losy tych ludzi leżą ci na sercu. Nie widziałeś tamtej
sceny. Byłam wówczas u nich z wizytą i Helen załamała się. Ta dumna istota niemal zapadła się w
siebie, p ł a k a ła , ponieważ jej córka dopiero co powiadomiła ją, że w przypadku przeprowadzki jej
małżeńskie łoże musi zostać spisane na straty. Po prostu zajmuje zbyt dużo miejsca. Wyobraz sobie:
Helen i jej mąż spali w nim przez wszystkie lata swojego małżeństwa i oto teraz stara kobieta ma
utracić tę ostatnią intymną pamiątkę. Niedoczekanie!
Simon zobaczył łzy w zachmurzonych oczach Mirandy. Zaledwie kilka minut temu miał zamiar
wystąpić z nową, jeszcze bardziej szczodrą ofertą, lecz zrezygnował z tego. Pewne rzeczy nie dawały
się przeliczyć na określoną sumę dolarów - i chyba te trzy przypadki zaliczały się do nich.
163
Do diabła z prawnikami! Dlaczego nie powiedzieli mu całej prawdy o tych ludziach? We wszystkich
innych budynkach mieściły się lokale i sklepiki, których właściciele przyjęli jego propozycję jako
szansę lepszej lokalizacji lub wycofania się z interesu i przejścia na rentierski tryb życia.
Ta trójka jednak odczytała jego pojawienie się jako zapowiedz zagłady. Miał ich wyzuć ze
wszystkiego, przepędzić z ich maleńkiej lokalnej ojczyzny, niemal skazać na bezdomną tułaczkę. Tak
rzeczy się przedstawiały w sensie psychologicznym i mimo że rozum temu zaprzeczał, nikt tu nie
zważał na te zaprzeczenia.
Zrobił krok do przodu.
- Czy ogłosimy, Andi, zawieszenie broni? - zapytał, kładąc dłoń na jej ramieniu.
Spojrzała mu prosto w oczy. Czyżby zanosiło się na jakiś zasadniczy przełom w całej tej historii?
- O jakiego rodzaju rozejm ci chodzi? Czego chcesz, Simon?
Uśmiechnął się.
- yle postawione pytanie, Mirando. Mogłaby ci się nie spodobać odpowiedz. Powinnaś raczej zapytać,
czym gotów jestem się zadowolić, zważywszy, że już w pełni zdaję sobie sprawę z bezsensowności
dalszego pertraktowania z Okropną Trójką. Tylko ty zostałaś na placu jako jedyna mediatorka i mózg
całej akcji.
Odwróciła wzrok.
- Nie bądz śmieszny, Simon. Służyłam jedynie pomocą w redagowaniu listu do twego biura
prawniczego. Po prostu zwrócili się do mnie z braku kogoś lepszego,
164
WIOSENNE FANTAZJE
i widząc we mnie życzliwą im osobę. I proszę, żebyś nie' nazywał ich więcej Okropną Trójką. To
poniżające.
- Ale przyznasz, że bardziej poręczne, niż wymienianie ciurkiem w prawie każdym zdaniu wszystkich
trzech nazwisk - zauważył nie bez racji, nie śpiesząc się bynajmniej z cofnięciem dłoni z jej ramienia;
[ Pobierz całość w formacie PDF ]