[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kota.
Skinął głową ze zrozumieniem.
- Rzeczywiście. Nie potrzeby nic więcej mówić w tej sprawie.
- Oczywiście, że nie - Alya sprawdziła swój telefon i go schowała.- A kiedy Mikhail znalazł
czas, aby pouchwalać się z moim kotem?
- Było to ostatniej nocy - jego zaskoczona mina zniknęła.- Ach, nie powiedział ci? Nie było
cię na chwilę. Spałaś przez jeden dzień, noc i znowu dzień. Jest środa.
- Zroda?- Mikhail pościł dłużej niż myślała. Musiała szybko znalezć jakieś wyjście z tego.
Odłoży wszystkie inne sprawy na bok.- Powiedz mi wszystko, czego dowiedziałeś się o
powiązaniu krwi od mistrza Wilhelma.
Usiedli na długiej skórzanej kanapie. Na tej, na której Mikhail opowiedział jej historię
Rolanda i Illysi.
Domicnik popatrzył z pewnej odległości na swoje pobrane informacje.
- Zabiera to tylko jedno spróbowanie, aby rozpocząć proces. Intensywność początkowego
powiązania jest bezpośrednio związana z ilością zużytej krwi. Jednostronne zużycie
prowadzi do obsesji a w końcu do śmierci. Dwustronna konsumpcja tworzy więz. Więz
umacnia i się i kończy poprzez nieprzerwane karmienie się od siebie, aż obie strony trwale
zmienią w jedno czyjąś chemię. Po połączeniu, nie są już indywidualnymi osobami, nie w
prawdziwym tego słowa znaczeniu.
Alya wzdrygnęła się na tą myśl.
- To nie ma żadnego sensu. Jak my - oni - karmią się nawzajem od siebie bez głodzenia
się?
- To na pewno chudy czas, ale trwa to tylko kilka dni, potem znowu mogą się normalnie
żywić. Podobno w dawnych czasach młodzi byli tuczeni przed ślubem, aby przygotować się
do wiązania.
- Podobnie jak cielęta. Jak romantycznie.
- Jest także duchowy element, czego nie mogę zrozumieć. Ale jak wiesz, jestem
praktycznym osobnikiem.
- Fizyczność jest dla mnie wystarczająca. Jak można zerwać więz?
Potrząsnął głową.
- Nie można. Jest nazywane Niezniszczalnym Ogniwem przez wszystkie historyczne
zródła. Mistrz Wilhelm to potwierdził. Powiedział, że nie może być cofnięte, kiedy zostało
rozpoczęte.
- Myli się. Znam co najmniej jeden sposób. Jedno z nas może wchłonąć drugiego.
- Wybór Rolanda. Jest i to, ale nie klasyfikowałbym tego jako rozwiązanie - Dominick
uroczyście oparł się plecami o poduszki.- Rozumiem, iż oznacza to, że się od niego
pożywiłaś?
- Walczyłam w tym miejscu dzięki sile jego krwi.
- Ucieczka za jaką cenę?
Pomysł, że Mikhail mógł ją uwięzić w ten sposób wstrząsnął nią przez chwilę, ale odsunęła
ją. Nie wyczuła jakiegokolwiek oszustwa w jego krwi. W tamtym momencie, wszystko
czego chciał to tego, aby przeżyła. Był gotów oddać za nią życie. Teraz pytanie się
zmieniło. Czy odda za niego całe swoje życie?
Mało prawdopodobne. Spożyła niektóre z jego dobroci, ale nie zamieniła się w świętą.
Wróciła do swojego gabinetu i przeglądała swoją starą książkę adresową. Były też inne
opcje. Wybrała numer do Bali, w nadziei, że nadal był aktualny. Mając nadzieję, że Sevrin
był trzezwy. Jaka była tam godzina? Nie miało to znaczenia. Servin nie spał.
- Servin, potrzebuję abyś przygotował dla mnie zaklęcie odparowujące.
Wrzask przeklętej kolekcji jego papug niemal zagłuszył odpowiedz.
- Niech mnie pieprzą truposze. Czy to ty, Alya Adad?
- Wiesz, że tak. Zapłacę ci w złocie.
- Jakiego rodzaju zaklęcie?
- Więzi krwi.
- Zerwanie z przeznaczonym partnerem? Nie można tego zrobić, przynajmniej nie po tym
jak krew została wymieniona. Czy mówimy właśnie o tym?
Powiedziała mu, że właśnie o tym i odbiło mu się długo i głośno.
- To specjalizacja juju6. Masz astrologiczne siły, chemiczną adaptację i paskudne, ciemne
gówno wokół o którym nie wiem wystarczająco dużo. Nie znam nikogo, kto by wiedział.
- To ważne. Zapłacę ci za cokolwiek, tylko spróbuj. Co byś chciał, Servin? Tylko spróbuj.
Zrobię... wszystko.
Wzięła głęboki oddech, wiedząc, że wiele lat temu chciał ją i że zdecydowanie ona nie
chciała jego, co znacząco zawarło sugestię i przymus w jej słowach.
- Wiesz, że byłabym ci wdzięczna.
Jej presja przeleciała przez jego teflonową obronę.
- Kuszące, ale nie mogę tego zrobić. Nie mam ochoty na usmażenie sobie mózgu próbując
to zrobić, kochanie. Nikt nie zadziera z powiązaniem krwi.
- Musi być kto, kto chce spróbować. Powiedz mi. Nie obchodzi mnie to kim oni są.
- Nie ma nikogo. Uwierz mi. Ale miło wiedzieć, że jestem w twoich myślach. Kiedy
następnym razem będziesz na Bali, powinniśmy się spotkać dla dobra starych czasów...
Alya rzuciła telefonem przez pokój.
- Pieprzony dupek.
Tylko poniżyła się dla niczego. Servin był najbardziej bez skrupułów, lekkomyślnym
czarodziejem na świecie. Jeżeli nie był wystarczająco świrnięty, aby spróbować to zaklęcie,
nie wiedziała kto by był. Tak czy owak znali te same osoby. Jeśli powiedział, że nikt by nie
spróbował, musiała mu uwierzyć. Gdyby miała lata, mogłaby przeszukać świat na
znalezienie odpowiedniego zaklęcia, ale nie miała lat. Miała dni. Może nawet godziny.
Dominick pojawił się w drzwiach.
- Jakieś rozkazy?
- Muszę z nim walczyć.
Te słowa po prostu wyskoczyły z jej ust. Jedno z nich mogło umknąć przekleństwo i wrócić
do normalnego życia. Walka była ich przeznaczeniem odkąd wszedł do jej biura. A jeśli
walczyliby od razu, zanim Mikhail osłabł, walka była by niemal sprawiedliwa.
- Z całym szacunkiem, panie, wolałbym, żebyś tego nie robiła.
- W takim razie poślubisz go.
- Gdybym tylko mógł.
Zarazem żartował i nie żartował.
- Nie mów mi, że zakochałeś się w tym chłopcu.
- Twój irlandzki akcent jest fatalny, panie. I tak, sądzę, że tak się stało. Bardzo go lubię.
- Fantastycznie - Alya ukryła twarz w dłoniach.- Uwiódł ciebie i mojego kota.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]